Dodatki DLC do pierwszych Filarów Wieczności stanowiły wartościowy wkład, nasuwając skromne bo skromne, ale jednak skojarzenia z dawnymi add-onami takimi jak Opowieści z Wybrzeża Mieczy czy Serce Zimy (bo jednak nie Tronem Bhaala, nie ten kaliber) – wzbogacając mechanikę, ale również i opowieść dla bardziej zaawansowanych graczy. Twórcy nie kryli więc, iż tak samą zamierzają postąpić po premierze „dwójki”, teraz zaś doczekaliśmy się premiery pierwszego z nich, czy Beast of Winter, co bez zbędnej oryginalności (choć w sumie szyk nie ten) zostało w polskiej wersji przetłumaczone na Zimową Bestię (a nie Bestię Zimy).
Swoją drogą, to dość fascynujące, że tak w przypadki „jedynki”, jak i „dwójki”, autorzy akcję
swych dodatków przenoszą w
zimowe realia – tytuł bowiem bynajmniej nie jest zwodniczy, oddalimy się bowiem na południowy skraj naszej mapy (pamiętajmy o „polinezyjskiej” perspektywie), zamieniając subtropikalny klimat na znacznie chłodniejszy. Może to jakiś nieuświadamiany kompleks Doliny Lodowego Wichru?
Zimowa Bestia to wyzwanie adresowane do bardziej zaawansowanych graczy – nie będzie wielkim spoilerowaniem z mojej strony stwierdzenie, iż już po kwadransie zabawy przyjdzie nam stoczyć walkę ze smokiem, przy czym będzie to starcie wymagające nawet dla kilkunastopoziomowych postaci. Później zaś będzie jeszcze ciekawiej.
Autorzy nieco pogmerali w mechanice, chociażby w zakresie znoszenia się efektów, pojawiła się także możliwość noszenia ozdób (do czego wykorzystać można pola zastrzeżone co do zasady dla grimuarów bitewnych), pewnej modyfikacji uległy również polskie tłumaczenie (już obrażenia nie dzielą się na lekkie, średnie i poważne, lecz nieco piękniejsze literacko, choć na pierwszy rzut oka trudniejsze do skwantyfikowania), niemniej jednak zmiany mają charakter może nie kosmetyczny, ale jednak bardzo powściągliwy.
|
Lokacje niczym z uniwersum Planów
|
Najfajniejsze w dodatku są questy – wyróżniają się one swoją oryginalnością, w szczególności na tle „podstawki” (co jest całkiem sporą pochwałą, bo i w tejże trudno było szukać „wyzwań” w postaci „ubicia wszystkich szczurów w piwnicy”), ale również i przeważającej części konkurencji. Zaznaczyć jednak muszę, że niemal wyłączną metodą uzyskania alternatywnych rozwiązań jest dość solidne „wygadanie” oraz „wykształcenie”. Dość powiedzieć, że dotyczy to również samego zwieńczenia.
Łyżką dziegciu są pojawiające się tu i ówdzie bugi – dodatek bodaj dwa dni po premierze doczekał się już małego patchu, co nie zmienia faktu, iż i tak jeden raz wrócenie przeze mnie na tory rozgrywki wymagało zresetowania gry. Błędy te nie mają jednak nieodwracalnego charakteru i gorąco wierzę, że dosłownie za kilka tygodni będą one stanowiły pieśń przeszłości.
|
Potrafi być również gorąco
|
Dodatek nie raczy naszych uszy żadnymi nowymi motywami muzycznymi, nad czym mocno boleję, gdyż „podstawka” – podobnie jak część pierwsza – zrodziła u mnie pod tym względem iście narkomański głód. Atutem jednak jest grafika – nowych lokacji nie jest dużo, zostały jednak autentycznie dopieszczone, dowodząc po raz kolejny, że technika ręcznego rysowania ma się dobrze i bynajmniej jej przeznaczeniem nie jest porośnięcie mchem.
Pillars of Eternity: Deadfire – Beast of Winter to produkt niedoskonały, a to z tej prostej przyczyny, że przy całym mnóstwie swych atutów jest tworem nieprzyzwoicie wręcz krótkim, gdyż pochłonął w mym przypadku raptem 150 minut, a i to z uwagi na pewne gapiostwo niżej podpisanego. Nie jest to add-on w starym (dobrym) stylu, ale poza długością ma jego niemal wszystkie cechy.
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
70% |
Grywalność |
80% |
|
|
Ocena końcowa |
85% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i5-2400 3.1 GHz / AMD Phenom II X6 1100T 3.3 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 2 GB GeForce GTX 960 lub lepsza, 5 GB HDD, Windows 10 64-bit
|
|
Autor: Klemens
|
|
|