Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

NecroVision: Przeklęta Kompania

Necrovision: Przeklęta Kompania

Informacje o grze

dots Nazwa gry: NecroVision: Przeklęta Kompania (NecroViosion: Lost Company)
dots Gatunek: gra akcji
dots WWW: www.necrovision-game.com//
dots Producent: The Farm 51
dots Dystrybutor: Cenega Poland
dots Cena: 59,99 PLN
NecorVision 2: Przeklęta Kompania


Co mają ze sobą wspólnego nieumarli, Gliwice i pierwsza wojna światowa? Po krótkiej chwili zastanowienia, większość ludzi odpowie – „nic?”. Przeciętny gracz z miejsca pomyśli o Necrovision – pierwszoosobowym shooterze stworzonym przez polskie studio Farm 51, który miał swoją premierę w marcu 2009.

Od tego czasu minęło już przeszło dwanaście miesięcy i temat byłby dawno nieaktualny, gdyby nie wydany w tym roku dodatek do Necrovision o podtytule Przeklęta Kompania*. Ten, podobnie jak podstawa, przenosi gracza do 1916 roku, gdzie wśród pożogi pierwszej wojny światowej przyjdzie mu zmierzyć się z czymś więcej niż tylko kule i bagnety przeciwników. Tym razem bohaterem jest niemiecki lekarz i weteran wojenny doktor Zimmerman. Tak, tak - ten sam Zimmerman, który w podstawowym Necrovisionie był jednym z „tych złych”. Jak to tak? A tak, iż Przeklęta Kompania jest prequelem swego pierwowzoru co oznacza tyle, że fabularnie przedstawia wydarzenia wcześniejsze. Zimmerman zostaje powołany do wojska, by zbadać sprawę tajemniczej plagi zamieniającej żołnierzy w ożywione zwłoki, pełne agresji i nienawiści do wszystkiego co żywe.

NecroVision Przekleta Kompania 140722,1


Doktor dociera na umówione miejsce spotkania z tytułową Przeklętą Kompanią i tu czeka go pierwsza niespodzianka. Zamiast szeregowego Hansa, Albrechta czy innego Adolfa powitanie zgotowało mu stadko wygłodniałych zombich. Sprawy znacznie się komplikują, co jest dobrym pretekstem do przegonienia gracza przez dziesięć rozdziałów kampanii solowej odpowiadającej w przybliżeniu ośmiu godzinom zabawy. O ile zabawą nazwać można krwistą sieczkę pełną mięsa, posoki i fruwających kawałków ciała. Nie ma zmiłuj. Jako że wojna to nie przelewki a i z nieumarłego więźnia pożytek żaden, pod nóż (częściej lufę) wypada brać równo wszystko co tylko pojawi się na ekranie i wykazuje jakiekolwiek oznaki życia, a pojawia się tego całkiem sporo. Oldschool w pełnej krasie. Dynamiką i charakterem rozgrywki gra najbardziej przypomina Painkillera (tych samych twórców zresztą) lub z nieco bardziej klasycznych – pierwszego, oryginalnego Dooma.

Można się sprzeczać o wagę poszczególnych elementów gatunku FPS, przedkładając klimat nad grafikę czy jeszcze inne aspekty, ale jedno dyskusji nie podlega. By strzelanka była dobrą strzelanką, musi się w niej dobrze strzelać. Prostota jest przymiotem geniuszu :). Podobnie jak we wspomnianym Painkillerze to właśnie samo „pif-paf” gra w Necrovision pierwsze skrzypce. Jakkolwiek bezmyślne i pozbawione realizmu by ono nie było, pociąganie za spust po prostu daje tu masę satysfakcji i opartej na najniższych instynktach radości. Arsenał kilkunastu broni (w tym sześciu nowych) jest na tyle obfity i zróżnicowany, że znajdzie się tu coś na każdą okazję . Osobiście bardzo przypadła mi do gustu strzelba i karabin snajperski, niezastąpione na stosownie krótki i długi dystans. Nieczęsto spotykaną w gatunku ciekawostką jest tutaj możliwość posługiwania się równocześnie dwiema różnymi broniami. Prawa ręka zarezerwowana jest dla pistoletu, a do lewej wedle uznania powędrować może między innymi dynamit, bagnet czy nabijana gwoździami maczuga.

Używanie dwóch broni równocześnie sprawia najwięcej frajdy, gdy jedną z nich jest specjalna stalowa rękawica. Trzy metalowe ostrza rodem z X-mena pozwalają na potężne ciosy w walce wręcz, które ładują magiczną moc rękawicy. Może to być ognista kula, zamrożenie lub ożywienie dopiero co pokonanego przeciwnika, który z wdzięczności ochoczo stanie po naszej stronie. Szkoda tylko, że zupełnie nie wykorzystano ogromnego potencjału drzemiącego w tej broni. Po pierwsze Zimmerman może posługiwać się tą rękawicą jedynie w dwóch ostatnich, krótkich rozdziałach. Po drugie, ani instrukcja, ani sama gra nie informuje bezpośrednio o tym jak jej używać – o umiejętności ożywiania poległych kreatur wiedziałem wyłącznie dzięki znajomości pierwotnego Necrovisiona. Zbagatelizowanie tej broni jest tym bardziej zaskakujące, że była ona głównym ficzerem i znakiem rozpoznawczym podstawki.

NecroVision Przekleta Kompania 140722,2


Innym charakterystycznym mechanizmem gry są tak zwane combosy, czyli określone sposoby uśmiercania i tak już nieżywych przeciwników. Strzał ze strzelby w odrzuconego kopnięciem przeciwnika zostanie skwitowany podpisem „lecąca kaczka”, a celny atak saperką wymierzony w głowę nosi dumną nazwę „zemsty farmera”. Liczbę podobnych kombinacji trafnie oddaje wyrażenie – kilkadziesiąt i wbrew pozorom są dość mocno zróżnicowane. Sęk w tym, że wybór combosa ma znaczenie czysto kosmetyczne i służy jedynie zwiększeniu satysfakcji własnej gracza. O wiele bardziej istotne niż to, jak niemiecki doktor zabija napotkane kreatury jest, by robił to wystarczająco szybko. Seria zabójstw następujących w krótkich odstępach czasu ładuje poziom adrenaliny.

Aktywowana samoistnie przy niskim poziomie zdrowia lub uruchomiona ręcznie w dowolnym, wybranym przez gracza momencie adrenalina przyspiesza wszystkie reakcje bohatera, co skutkuje klasycznym bullet-timem , w którym wrogowie poruszają się z prędkością kontuzjowanego żółwia. Dodatkowo każdy kolejny combos zwiększa poziom furii – im wyższy poziom, tym wyższe obrażenia i szybkość przeładowania broni. Maksymalny próg furii wyznaczany jest przez liczbę znalezionych wampirzych amuletów, których kilka zostało ukrytych w każdym z dziesięciu rozdziałów fabularyzowanej kampanii dla jednego gracza. Piszę” fabularyzowanej” bo trudno oprzeć się uczuciu, że historia Zimmermana została na siłę dodana do gry, która miała być po prostu bezmyślną, szybką, zręcznościową strzelaniną nastawioną na eksterminację coraz to nowych hord przeciwników. Fabuła przekazywana jest głównie przez odczytywanie przed każdą misją dzienników prowadzonych przez bohatera. Wypadają one nad wyraz ubogo, zarówno ze względu na merytorykę (filozoficzne egzystencjalne wywody często nijak nie związane z akcją gry) jak i na formę przekazu (angielski lektor z wybitnie niemieckim akcentem i egzaltowanym tonem wypada pospołu śmiesznie i żałośnie). Jeszcze gorzej prezentują się beznadziejne przydługie dialogi będące cut-scenami, których niestety nie sposób pominąć. Należy przy tym pamiętać, że twórcy Necrovisiona nigdy nie mieli w tym kierunku dużych ambicji. Fabuła miała po prostu nadać sens działaniom gracza i mimo że słabo, to jednak spełnia tę rolę.

Inną sporą wadą jest brak rzeczywistego powiewu świeżości, jakiego należałoby spodziewać się po dodatku. Fakt - poprawiono kilka większych bolączek podstawki – szczególnie miło przyjąłem znaczne skrócenie czasu ładowania danych, które poprzednio kazało czekać kilka minut (!) na załadowanie się nowego rozdziału. Dodano parę nowych broni i grupkę świeżych przeciwników, ale to wszystko wciąż za mało jak na produkt, którego doszlifowanie zajęło twórcom blisko dwanaście miesięcy. Rewolucją w Przeklętej Kompani miało być wprowadzenie pojazdów i samolotów. Skończyło się na liczbie pojedynczej. Jeden czołg (FT-17) i jeden dwupłatowiec (Halberstadt CL.II. ) - to wszystko co gra ma do zaoferowania miłośnikom pierwszo-wojennego sprzętu bojowego. O ile czołg wypada raczej zwyczajnie, ot jeździ i strzela, o tyle sprawa samolotu może budzić spore wątpliwości. Winę ponosi głównie sterowanie za pomocą myszy, które z jednej strony nie należy do najwygodniejszych, a z drugiej pozwala na akrobacje tyleż dziwaczne co niewykonalne jak np. zawrócenie maszyny w poziomie na odcinku pięciu metrów. Gdyby latanie lub kierowanie czołgiem oceniać jako osobne produkcje otrzymałyby noty nie wyższe niż 30 procent. W nowym Necrovisionie obie te czynności są tylko jednorazowymi mini-gierkami, stąd w ogólnym rozrachunku można je traktować jak średnio udane urozmaicenie rozgrywki i zaliczyć je grze in plus.

| 1 | 2 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow