Seria Dark Souls wyznaczyła zupełnie nowe standardy w świecie gier. Wielu deweloperów próbowało zmierzyć się z tym gatunkiem, niejednokrotnie przemycając własne pomysły. Nie inaczej jest w przypadku hiszpańsko – rumuńskiego zespołu Hexworks. Ich Lords of the Fallen pełnymi garściami czerpie z Dark Souls i gdyby nie pomysł na dwa światy, można by powiedzieć że mamy do czynienia z ładniejszą wersją fantastycznej przecież serii.
Najnowsze
Lords of the Fallen to pozycja bardzo nierówna. Wiele elementów zasługuje na pochwały, ale jest też sporo takich, które psują rozgrywkę.
Na duży plus wyróżnia się oprawa graficzna. W mojej ocenie jest to w tej chwili najładniejszy i najmroczniejszy soulslike na rynku. Niektóre lokacje, zwłaszcza gdy patrzymy na nie z oddali, potrafią zachwycić. Elementy pancerzy, uzbrojenia, a także wygląd postaci niezależnych – robią wrażenie. W tym momencie nie można się też przyczepić do optymalizacji. Na bieżąco są wypuszczone łatki i w zasadzie już powinny zakończyć sprawę crashy i niedociągnięć.
Na pochwały zasługują pojedynki z bossami. Każdy z nich jest inny i do każdego trzeba się inaczej przygotować. Walki z nimi są trudne i pokonanie bossa daje mnóstwo satysfakcji.
Warto też zwrócić uwagę na system dwóch światów. Przyznaję, że pomysł na Axiom i Umbral jest znakomity. Do wielu sekretów dostaniemy się tylko i wyłącznie przemierzając krainę umarłych. Dzięki posiadanej lampie odkryjemy też tajne przejścia i nowe miejsca.
Lords of the Fallen - recenzja
|
|
|
| 1 | 2 | następna >>
|