Nie wiem na ile wstydliwy jest fakt, ale lubuje się w tzw. symulatorach chodzenia, czyli grach, w których dzieje się niewiele, najistotniejsze jest zaś jedynie to, co rozpościera się przed naszymi oczami, jak też gra w naszym sercu, tworząc tak naprawdę nowy świat wewnątrz nas. Nie oznacza to bynajmniej, że muszą to być gry o niczym, w trakcie których niewiele jest do zrobienia. Z tego też założenia wyszli twórcy Kona.
Raptem za kilka miesięcy być może zatęsknimy głęboko za obecnym okresem upałów wiszących nad naszym krajem, ale obecnie z pewnością niejedna osoba z większą wyrozumiałością zaczyna myśleć o śniegu. A przecież śnieżne rubieże są jednym z naczelnych skojarzeń z Kanadą (hokej przecież nie jest letnią dyscypliną olimpijską…), akcja gry zaś rozgrywa się w specyficznym regionie tego kraju, jakim jest Quebec.
|
Podczas upałów można zatęsknić
|
Rzeczona produkcja jest tyleż przygodówką, co tzw. symulatorem przetrwania, gros naszej aktywności poświęcimy więc na uruchomienie dystrybutora z paliwem do naszego samochodu, rozpalaniu ognia czy przeganianiu wilków. Uświadczymy bowiem wielu zagrożeń dla naszej egzystencji, to nie człowiek jednak będzie naczelnym z nich.
Co nie zmienia faktu, że długo towarzyszy nam odrębne wrażenie, albowiem konstrukcja fabularna opiera się na wątku kryminalnym – dość szybko natykamy się na zwłoki, niewiele później tak naprawdę uświadamiamy sobie, iż jest to zaledwie początek opowieści a nie jej kulminacja.
|
Jak to dobrze, iż posiadamy detektywistycznie analityczny umysł
|
Niestety, głównym felerem tej pozycji jest fakt, że tak naprawdę jest dość krótkim wyzwaniem, raptem na trzy, cztery godziny, przy czym umiarkowanie znaczną część tego czasu poświęcamy na opanowanie mechaniki, która zresztą sama w sobie nie jest zbyt skomplikowana. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że jest to choroba, na którą cierpi większość przedstawicieli tego podgatunku.
Gra jest estetyczna, nawet ładna, acz nie zachwyca pod względem audiowizualnym, odstając od konkurencji, a jest to wszak jedna z istotniejszych warstw dla miłośników tej konwencji. Jakkolwiek prawdziwie zimowe krajobrazy nie są częste – w sposób naprawdę uroczy zostały one oddane chyba tylko przez twórców
Kholat – tym niemniej wrażenie pewnej laboratoryjnej sterylności oraz kanciastości jest jednak irytujące.
|
Czekają na nas nie tylko otwarte przestrzenie
|
Kona to kanadyjska odpowiedź na
Firewatch, śmiem jednak twierdzić, że pomimo szeregu swych atutów – chociażby znacznie bardziej pasjonującej opowieści – jesienne Wyoming oczarowuje znacznie bardziej niż zimowo-budżetowy Quebec. Nie oznacza to bynajmniej, że jest to produkcja niegodna uwagi, i to nie tylko w ramach litości bądź tęsknoty za chłodem.
Metryczka
Grafika |
80% |
Muzyka |
70% |
Grywalność |
60% |
|
|
Ocena końcowa |
65% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i5 2.0 GHz, 4 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce 460 GT lub lepsza, 5 GB HDD, Windows 7/8/8.1/10
|
|
Autor: Klemens
|
|
|