Nie doceniamy roli, jaką pełni w naszym życiu ogień, traktujemy go jako oczywistość, czy to przy odpalaniu papierosów bądź zniczy, iskry prowadzące do ruchu tłoka w silniku czy choćby grillowaniu na pohybel wszystkich sąsiadów wokoło. Tymczasem ogień stanowił kiedyś o być albo nie być, co w dotkliwy sposób odkrywa nasz prehistoryczny podopieczny, który na skutek własnej nieodpowiedzialności doprowadza do zgaśnięcia plemiennego ogniska, co automatycznie doprowadziło do jego wypędzenia z wioski. Od razu też uświadamiamy sobie, co może otworzyć jej bramy na powrót – dostarczenia na powrót wspomnianego ognia.
Nasza przygoda będzie wymagała zmierzenia się z dziesięcioma sceneriami, dzielącymi się za każdym razem na kilka – z reguły trzy – dodatkowych podplansz, przy czym są one od siebie zupełnie niezależne, każda jest „autarkiczna”, co zresztą znajduje odzwierciedlenie w samej mechanice produkcji, umożliwiającej bez problemu ponowne rozegranie już odblokowanych etapów.
|
Momentami jest wręcz delirycznie...
|
Przyjdzie nam więc zmagać się z typowymi dla przygodówek poszukiwaniu interakcji pomiędzy aktywnymi elementami, jak też od czasu do czasu rozwiązać jakąś łamigłówkę. Te pierwsze nie są jednak frustrujące, gdyż każdorazowo możemy nosić przy sobie tylko jedną rzecz (powiedzmy sobie wprost – to rewolucja w grach przygodowych, i to o dziwo całkiem logiczna), tak więc znalezienie powiązania nie jest zbyt trudne. Z kolei wyzwania logiczne nie przyprawiają o ból głowy, choć nie są zupełnie trywialne.
W grze występują elementy zręcznościowe, co z reguły traktuję w kategoriach oczywistych wad, lecz w tym przypadku trudno wyolbrzmymiać tę cechę (i to pomimo faktu, że jedna ze scenerii w przeważającej mierze nastawiona jest na zręczność), a to z powodu banalności stawianych przed graczem wyzwań. Co zresztą może rodzić pytanie o celowość implementacji tych „rozrywek”, ale z dwojga złego preferuję podejście właśnie tego rodzaju.
|
Deliryczność ta nie jest przypadkowa na tyle, iż rodzi podejrzenie, że twórcy sięgali po opiaty...
|
Gra, jak to często w przypadku „rozkosznych” przygodówek, nie jest wolna od różnorakich smaczków. Osobiście największe rozbawienie odczułem w scenerii garściami czerpiącej z
„Odysei kosmicznej 2001”, dokonującej swoistej reinterpretacji słynnego czarnego monolitu – przy czym tego rodzaju „mrugnięć oka” jest dużo, dużo więcej.
Biorąc pod uwagę bystrość naszego rozkosznie prymitywnego acz pełnego entuzjazmu podopiecznego można sobie zadać jednak fundamentalne pytanie – jak to możliwe, że nie wpadł on na pomysł pocierania o siebie dwóch kijków?
|
...ale przynajmniej oglądali dobre filmy
|
Gra opatrzona jest bajkową oprawą, tak wizualną, jak i muzyczną. Czasami warto się po prostu zatrzymać i podelektować się różnymi detalami, a także tym, na jaką przyjemną całość się one składają. Z kolei muzyka zapada w pamięć, zwłaszcza motyw główny, i jakkolwiek nie są to utwory, których by się chciało słuchać i słuchać latami, tym niemniej w czasie krótkich posiedzeń liczonych kwadransami dostarczają one niemało przyjemności.
Fire okazało się zaskakująco grywalną pozycją, pomimo zachowania pozornego minimalizmu w niemal wszystkich elementach gier przygodowych, które są uważane za klasyczne dla tego gatunku. To gra, do której autentycznie chce się wracać, by odświeżyć sobie uzwojenie nerwowe.
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
75% |
Grywalność |
80% |
|
|
Ocena końcowa |
85% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Dual Core 2.7 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 512 MB GeForce 9600 GT/ Radeon HD 6570 lub lepsza, 10 GB HDD, Windows XP
|
|
Autor: Klemens
|
|
|