„Za darmo to dobra cena” – głosi prześmiewcze porzekadło. O Figment słyszałem pozytywne opinie, lecz jakoś nigdy nie było okazji, bym sięgnął po ów tytuł, aż do czasu, gdy w ramach akcji promocyjnej przed premierą sequelu pozycja ta czasowo została udostępniona bez konieczności ponoszenia jakichkolwiek płatności. Czy warto jednak spędzać z nią czas?
Gra rozpoczyna się dość mrocznie, a mianowicie słyszymy rozmowę między dziewczynką a jej rodzicami w trakcie podróży samochodowej, która nagle zostaje przerwana w sposób niepozostawiający wątpliwości – doszło do wypadku. Niby bez jakiegokolwiek związku z tym nagle przenosimy się do iście bajkowego świata i zapoznajemy się z naszym colargolowym gburowatym alter ego, niejako wbrew sobie popchniętym do działania, ukierunkowanym… na zrobienie sobie drinka z lodem.
|
Posłuchamy delikatnej muzyki...
|
W trakcie naszej podróży przyjdzie nam zwiedzić kilka dziwacznych lokacji, jako żywo przywodzących na myśl majaki, które mogłyby się kryć w głowach Papcia Chmiela i jego bohaterów. Co bardziej frapujące szereg nazw nie pozostawia wątpliwości, iż w rzeczywistości naszą podróż odbywamy… w głowie.
Gra stanowi kolaż łamigłówek i walk, przy czym jedne i drugie cechują się prostotą z perspektywy przeciętnie wprawionego gracza, a podejrzewam, iż również milusińscy debiutanci szybko się wdrożą. Podczas rozgrywki nie można zabrnąć w ślepy zaułek, a przegrana walka wiąże się z cofnięciem „o krok”. Taktyką dobrą na wszystkie z nich jest zresztą nieustanne pozostawanie w ruchu – (niemal) tylko i aż.
|
Pokontemplujemy upływ czasu...
|
Pewien dysonans odczuwałem jednak zastanawiając się do kogo dana pozycja jest adresowana. Z jednej strony choćby iście bajkowa oprawa (o czym dalej) o infantylnym sznycie sugerowałaby, iż nade wszystko chodzi o dzieci. Jednakże wymowa niektórych piosenek jest, cóż, dość mroczna i może zostawić niepokój w sercu milusińskiego.
Całość mieni się kolorystyką i dźwięczy przyjemnymi melodiami, choć szkoda, iż tytuł tylko udaje upstrzonego ręcznie rysowanymi krajobrazami, podczas gdy w istocie te są jednak generowane. Felerem tego ostatniego rozwiązania są zresztą odrobinę szwankujące mechaniki kolizyjne, czasami mogłoby się wydawać, iż normalnie powinniśmy być w stanie się ruszyć, tymczasem gra nam tego odmawia.
|
Posmucimy się też czasami...
|
„Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda” – powiada inna, znacznie starsza mądrość ludowa.
Figment jest jednak grą o dość atrakcyjnym uzębieniu. Należy ją jednak raczej rozpatrywać w kategoriach baśni a nie bajki, która może zostawić pewien ślad w głowie po wyłączeniu komputera.
Metryczka
Grafika |
75% |
Muzyka |
80% |
Grywalność |
65% |
|
|
Ocena końcowa |
70% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i5-2500 3.3 GHz/AMD FX-6120 3.6 GHz 8 GB RAM karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 Ti/Radeon HD 5850 lub lepsza 8 GB HDD Windows 10
|
|
Autor: Klemens
|
|
|