Dookoła ciemno, co gorsza mroźno, że aż biorą dreszcze, jedynym właściwie dźwiękiem dobiegającym uszu jest odgłos bicia własnego serca, przy zdecydowanie zbyt wysokim tętnie. A przecież do rozwikłania jest zagadka, w dużej mierze polegająca na odgadnięciu samego jej pytania… Tyle i aż tyle można by powiedzieć o fabule i klimacie Dark Fall 3: Zagubione dusze, gdyby można było na to poświęcić tylko jeden oddech. Paradoksalnie jednak, uzyskując więcej czasu na zastanowienie się i wysłowienie wcale więcej nie przychodzi do głowy.
Gra, będąca bezpośrednią kontynuacją poprzednich odsłon serii, rozpoczyna się w – słowo-klucz – kanale, zdecydowanie budzącym zdziwienie gracza, zastanawiającego się cóż za piekielna sztuczka pchnęła jego bohatera do tak nieprzyjemnego miejsca. Jeśli zaś osoba sięgająca po daną produkcję nie miała wcześniej do czynienia z pierwszą i drugą częścią cyklu, z rozrzuconych po kątach gazet i banalnie prostych zagadek-puzzli może z grubsza odtworzyć ideę (-fix) przyświecającą jego wirtualnemu alter ego – odnaleźć Amy!
Główną cechą klimatu jest – jak wspomniałem już wcześniej – permanentna i wręcz przenikająca do szpiku kości ciemność, nawet w miejscach, w których święcą się lampy czy inne źródła Jasności, to czynią to niemrawo i niejako wręcz od niechcenia, graczowi więc pozostaje się poruszać między mrokami a półmrokami. Dobrze to zresztą obrazuje jeden z elementów rozgrywki, pozwalający odsłonić kolejne tajemnicy i posunąć akcję dalej, polegający mianowicie na… posłużeniu się latarką z telefonu komórkowego – lokacje, mogłoby się zdawać puste, nagle pokazują swe drugie oblicze, gdy tylko się nań poświeci: a to coś leży w rogu, a to na ścianie jest – czymś – namalowany jakiś napis. Teoretycznie latarkę można włączać przy przejściu w każde kolejne miejsce, biorąc jednak pod uwagę ich mnogość jest to trochę bezsensowne działanie, a z pewnością odbierające grze miodność, lepiej więc się zdać na intuicję, co zresztą potrafi dodać smaczku.
Dark Fall 3: Zagubione dusze to arcyklasyczna przygodówka typu point&click, z systemem przemieszczania się pomiędzy poszczególnymi lokacjami właściwym dla serii
Myst czy
Atlantis. Gracz może więc swobodnie operować myszką po scenerii rozpościerającej się przed oczami jego postaci, lecz chcąc dokonać bardziej „gwałtownych” ruchów w postaci obrotu o 90 stopni tudzież przesunięcia się do przodu zmuszony jest on poprzez kliknięcie na stosowny kursor przeskoczyć do innego „węzła”.
Mechaniki gry jest banalnie prosta – chodzimy, klikamy na wszystko co się da, zbieramy przedmioty (objętość kieszeni naszego alter ego oczywiście jest nieskończona), które staramy się połączyć z innymi, rozwiązujemy różne zagadki, w przytłaczającej większości mniej czy bardziej klasyczne łamigłówki. Z kolei miłośnicy przygodówkowych dialogów nie mają tu czego szukać, zdarzają się one tylko od co większego dzwonu.
Sam poziom zagadek jest satysfakcjonujący, co więcej, są one zaplanowane w sposób sensowny – pierwsze są wręcz banalne, wraz zaś z postępem gry ich poziom trudności rośnie, niektóre potrafią być nawet wymagające dla „wyjadaczy”. Dobrze jest prowadzić własne notatki z informacji przemycanych w poszczególnych lokacji i od razu nanosić nań własne ciągi skojarzeniowe. Mogę też zapewnić czytelników, że zagadek, które przejdą do historii ze względu na stawiane graczowi wymagania intelektualne, w danej produkcji jednak nie ma.
Jedynym zarzutem stawianym przeze mnie wobec samej fabuły jest jej pewna sztuczność, nierealność zachowań głównego bohatera, spokoju towarzyszącego mu w poszczególnych, iście demonicznych sytuacjach. Ot, wiem, że to typowe dla konwencji horroru, ale zimnokrwistość naszego alter ego w konfrontacji z takimi zjawami czy innymi niewątpliwie ponadnaturalnymi dziwami czasami – na szczęście tylko czasami – mogłaby wzbudzić respekt nawet u Clinta Eastwooda.
Oczywiście wszechobecny mrok ułatwił zadanie grafikom, acz nie mogli oni poprzestać wyłącznie na cieniowaniu szarości, co to to nie! Wbrew pozorom grze nie brakuje kolorów, gier świateł, wszystkie one są jednak przytłumione przez wciskającą się każdą szczeliną ciemność, stanowiącą stan naturalny świata
Dark Fall 3. Poszczególne lokacje są więc wykonane naprawdę estetycznie i szczegółowo, oczu gracza w żadnym momencie nie urazi żaden piksel czy prostackie przekłamanie graficzne. Aż się chce wchodzić do kolejnych i kolejnych pokoi, nawet jeśli tamtejsze widoki wywołałyby rewolucję w żołądku każdego reportera tzw. prasy społecznej.
Niestety w tej wizualnej beczce miodu można znaleźć łyżkę dziegciu w przerywnikach filmowych, którymi gracza jest raczony stosunkowo często. Wszystkie one jak na rok wydania (2009) sprawiają wrażenie już nieco przestarzałych, szczególnie „kanciasta” jest animacja postaci, wręcz nieco trącąca myszką. Co gorsza, wspomniane przerywniki filmowe charakteryzują się jedną wybitnie paskudną cechą, a mianowicie w żaden sposób nie można ich przerwać, za każdym razem muszą się one odtworzyć w całości. Gdy więc gracz po raz któryś przypadkowo zmuszony jest obejrzeć daną sekwencję, liczącą sobie czasami i kilkanaście sekund, to uczuciem nim trzęsącym z pewnością nie jest trwoga czy strach…
Dużo ciepłych słów chciałbym również poświęcić osobom odpowiedzialnym za oprawę muzyczno-dźwiękową recenzowanej produkcji. Otóż dźwięku (i muzyki) w grze właściwie nie ma! Ot, czasami za naszymi plecami rozlegnie się odgłos szybkich kroków tudzież zwarcia w instalacji (tylko czy to aby na pewno było zwarcie?), innym razem rozbije się szkło (ale gdzie? i w jaki sposób?), jedynym trwale towarzyszącym nam odgłosem będzie jednak wyłącznie praca własnego serca. To w połączeniu z brakiem jakichkolwiek tandetnych krzyków, wrzasków i wizgów niewątpliwie pomaga budować niesamowity klimat gry.
Dark Fall 3: Zagubione dusze wywarło na mnie niemałe wrażenie. Ot, spodziewałem się kolejnego „horrororzyny”, tymczasem w me ręce trafił produkt dojrzały i – słowo-klucz – klimatyczny. W momentach „zacięcia się” miast się frustrować zdarzało mi się raczej rozważać los głównych bohaterów, ich stracone szanse. Gier poruszających do głębi nie ma znowu aż tak dużo, a już na pewno nie w tej cenie.
Dark Fall 3 to jedna z lepszych i ciekawszych przygotówek, które trafiły w moje ręce w minionym 2010 roku.
Metryczka
Grafika |
80% |
Muzyka |
70% |
Trudność |
75% |
Grywalność |
85% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Pentium 4 2 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 128 MB (GeForce FX 5700 lub lepsza), Windows XP SP3/Vista.
|
|
Autor: Klemens
|
|
|