Powoli zaczynamy zapominać o goglach wirtualnych rzeczywistości, co rodzi podejrzenie, że powtórne podejście do tej technologii zakończy się porównywalną klapą. Kilku dużych graczy rynku wirtualnej rozrywki nie poddaje się jednak, jednym z nich jest zaś Sony, które wsparło japońskie From Software w opracowaniu gry przygodowej wymagającej nie tylko rzeczonego zestawu odwołującego się do wzroku, lecz również kontrolerów ręcznych (Move).
Déraciné to opowieść o duchach – przy czym my właśnie wcielamy się w jednego z nich. Dysponujemy dość niecodzienną, wręcz zatrważającą możliwością „transferowania” czasu pomiędzy istotami żywymi, odbieraniem go jednym, by wykorzystać go następnie w celu uratowania innych.
|
Ech, te anglosaskie internaty...
|
Akcja rzeczonej pozycji rozgrywa się w swoistym anglosaskim internacie, odwołującym się swą budową oraz wyglądem do bliżej niesprecyzowanej przeszłości. Od czasu do czasu dane nam będzie opuścić jego ściany, głównie w celu zachwycenia się parkiem, choć czeka nas również… wyprawa na ośnieżone szczyty gór.
Mechanika zabawy jest prosta – ot, musimy uruchomić stosowną interakcję, od czasu do czasu wymagającą przeniesienia przedmiotu z jednego miejsca w drugie. Początkowy tutorial sugeruje nam szereg możliwych zachowań, szybko jednak odkrywamy, że większość z nich ma charakter jeśli nie jednorazowy, to co najwyżej epizodyczny. Nie grozi nam również noszenie obszernego ekwipunku, przeciwnie, każdy przedmiot jest właściwie jednorazowego użytku, z reguły zresztą ze wszech miar oczywistego. Prawda, że nie tego spodziewaliście się po twórcach serii
Dark Souls?
|
Ech, ci kierownicy anglosaskich internatów
|
Dość szybko w oczy rzuca się daleko posunięta prostota tego tytułu również w innych sferach. Potencjalnych lokacji, które możemy odwiedzić, nie ma zbyt wiele, większość z nich w trakcie poszczególnych etapów jest zaś tu czy tam akurat zablokowana. Z reguły również ewentualne zmiany od razu rzucają się w oczy, trudno tak naprawdę cokolwiek przeoczyć – czy tez się zgubić.
Szkoda również, iż owa prostota dotyczy również fabuły. Owszem, doznaje ona pewnego zawikłania typowego dla produkcji z Dalekiego Wschodu, niejednokrotnie jednak skrzeczy ona pod względem logiki czy psychologicznego prawdopodobieństwa. Czasami po prostu lepiej się nad tym nie zastanawiać.
Z przykrością również stwierdzam, że autorom nie udało się wykorzystać potencjału płynącego z wykorzystywanej technologii. Ot, nie mamy nawet możliwości płynnego przemieszczania się, przeciwnie, dokonujemy „skoków” niczym w przygodówkach studia
Cryo rodem z zamierzchłej przeszłości, co niezbyt sprzyja poczuciu rzeczywistości prezentowanego środowiska.
Przypadło mi do gustu z kolei udźwiękowienie. Pomijając fakt pełnego spolszczenia danego tytułu (co jednak nie wymagało jakiejś monstrualnej pracy) motywy muzyczne towarzyszące rozgrywce potrafią zapaść tyleż w pamięć, co i serce. I jakkolwiek momentami uświadczamy mniejszej czy większej grozy, ani przez moment nie tracimy wiary w efekt końcowy, w czym duża zasługa muzyki docierającej do naszych uszu.
Déraciné to pozycja interesująca, która jednak z pewnością nikogo nie skłoni do zakupu nowych komponentów do posiadanego sprzętu. Pozbawiona otoczki VR jawi się ona jako przedstawiciel wyższych stanów średnich, jakkolwiek urokliwy i sympatyczny.
Metryczka
Grafika |
80% |
Muzyka |
80% |
Grywalność |
65% |
|
|
Ocena końcowa |
70% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
PS4, PS VR, dwa kontrolery Move
|
|
Autor: Klemens
|
|
|