Philip K. Dick wywarł ogromny wpływ na współczesne science fiction każdego rodzaju. Wiele książek stanowi w istocie hołd dla jego twórczości, kolejne filmy prezentują sobą z reguły całkiem wysoki poziom (osobiście z wytęsknieniem wyglądam sequelu Blade Runnera, pierwowzór uważając za film sci-fi wszech czasów), rzadziej jednak dane wątki podejmują gry wideo. Czy ich głód zostanie nasycony przez Californium?
Pomysł na recenzowaną produkcję jest przewrotny – twórcy postanowili bowiem sięgnąć do najgłębszego źródła z możliwych, czyniąc głównym bohaterem – acz nie nazwanym tak wprost – samego pisarza, prezentując jego męki twórcze i warunki, w jakich przyszło mu tworzyć.
Pozycja ta ma charakter ściśle biograficzny tylko przez dosłownie pierwsze sekundy rozgrywki, graczowi dane bowiem będzie szybko spostrzec, że coś tu się nie zgadza z ogólnie przyjętymi zasadami fizyki – i zdrowego rozsądku.
|
Klimat lat twórczości Dicka
|
Mianowicie gdzieś na skraju widzenia coś nam co chwilę mignie, rodząc wrażenie bycia obserwowanym – bądź prześladowanym. Jakby tego było mało, szybko odkrywamy, że świat wokół nas jest skłonny zmienić swoją substancję, o ile odkryjemy sposób na to.
Niestety dość szybko się orientujemy, że sama rozgrywka jako taka sprowadza się do poszukiwania ukrytych elementów, których spostrzeżenie czasami jest uzależnione od zajęcia określonego miejsca bądź wykonania właściwego ruchu we właściwym czasie. Bynajmniej nie bawi to tak jak w przypadku szanujących się pozycji z gatunków HOPA czy HOBA, przeciwnie, szybko zaczyna frustrować.
W istocie chyba lepiej by było, gdyby gra była tym, co nie do końca obiecuje, a mianowicie tzw. symulatorem chodzenia. W istocie bowiem po odnalezieniu kilku „kropek” gracz orientuje się, iż tak naprawdę obchodzi go tylko to, co stanie się później, a nie jak tam dotrze.
|
Stopniowo atmosfera się zagęszcza
|
Gra ugina się zaś od ton nawiązań tyleż do życia
Dicka, co i jego twórczości – trzeba być prawdziwym znawcą tematu (najlepiej z potwierdzającym to dyplomem doktorskim), by spostrzec wszystkie. Czasami zresztą gracz orientuje się, że niewątpliwie ma do czynienia z takowym „puszczeniem oka”, co prowadzi do zastanowienia nad jego charakterem i źródłem.
Gra utrzymana jest w dość psychodelicznej tonacji audiowizualnej, potwierdzając zresztą ogólnie znany fakt, że Dick bez skrępowania korzystał z różnych „wspomagaczy”, jak też był od nich uzależniony. Jakkolwiek więc całość ma wybitnie nierealistyczny charakter, jest wcale prawdopodobne, iż właśnie w taki sposób amerykański pisarz postrzegał otaczający go świat.
Californium jest wielkim hołdem dla
Philipa K. Dicka, i to ze wszech miar zasłużonym, choć dalekim od laurkowości czy powlekania brązem. Niestety, jako gra jest to produkcja ze wszech miar przeciętna, odpowiadająca jakością najsłabszym książkom znanego mieszkańca Berkeley. Tylko dla fanów!
Metryczka
Grafika |
80% |
Muzyka |
65% |
Grywalność |
50% |
|
|
Ocena końcowa |
60% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i3 2.00 GHz, 4 GB RAM, 2 GB HDD, Windows 7
|
|
Autor: Klemens
|
|
|