Kolejny mroczny twór FromSoftware, który jest przejściowym etapem między gatunkiem Dark Souls a Sekiro. Widać już tutaj, że twórcy wyposażając nas w broń palną mającą jedynie ogłuszać przeciwnika, kiedy użyjemy jej w idealnym momencie, skłaniają się na wymuszeniu u gracza szybkich reakcji. Dlatego też jedni Bloodborne kochają, potrafiąc co do sekundy wyliczyć potrzebne ruchy do pokonania wszystkich wrogów, nie awansując ani razu postacią, a inni znienawidzą ten tytuł irytując się brakiem tarczowej osłony, czy broni dystansowej.
Zresztą twórcy w tym tytule po części z nas drwią, wiedząc jakby jak popularna tarcza stała się w ich poprzedniej produkcji -
Dark Soulsach. Jest więc możliwość znalezienia tutaj drewnianej, kompletnie nieskutecznej tarczy i jeśli damy się nabrać na to, że może nas uratować - marny nasz los.
Zdecydowanie jednak rozwinięto tutaj fabułę, która zostaje nam przekazana w znacznie prostszy sposób. Enigmatyczne scenki i rozmowy z innymi pozwalają interpretować świat na swój sposób, ale zdecydowanie wiemy, co robimy, po co i jaki jest nasz cel ostateczny. Jesteśmy tropicielem, łowcą bestii, które wylazły w ciągu nocy na powierzchnię sprawiając, że wszyscy porządni ludzie stali się albo ofiarami, albo skuleni ze strachu oczekują w swych domach aż noc się zakończy. Problem w tym, że ta może trwać wiecznie, jeśli nie przerwiemy trwających rytuałów. Bo komuś mocno zależało na tym, by świat nie był już bezpiecznym miejscem.
Cała kraina w zasadzie została zaprojektowana jako mroczne fantasy, oprócz bestii spotkamy tutaj wiele niewytłumaczalnych zjawisk i postaci. Nie dziwne więc, że wielu ludzi, których spotkamy na naszej drodze, po prostu oszalało. My też o szaleństwo się otrzemy nie raz. W zasadzie bardzo podoba mi się ten pomysł na wyposażenie naszej postaci w psychikę, której też można zaszkodzić. Z jednej strony z początku nie rozumiemy świata, który nas otacza i nie dostrzegamy wielu rzeczy takimi jakimi są. Wraz z eksploracją i zabijaniem bossów, nasza wiedza o świecie rośnie i powoli zaczynamy dostrzegać, że np. nadprzyrodzona siła, która nas przeniosła, to tak naprawdę ogromny potwór itd. Z tym że jak można też przewidzieć, im więcej widzimy takich „potworów”, tym bardziej się boimy. Więc fajnie, wiedzieć, ale jesteśmy wówczas bardzo podatni na szaleństwo, które zadaje nam olbrzymie obrażenia.
Na szczęście tylko nieliczne stworzenia powodują u nas taki stan, bo generalnie na powierzchni wszystko chce nas rozszarpać i zabić. Zarówno bestie, jak i inni łowcy, którzy próbują swoich sił w łowach z lepszym bądź gorszym skutkiem. Ci słabsi poruszają się w grupach, ci silni dadzą nam w kość nawet w starciu 1vs1. Naszą bezpieczną przystanią jest tak naprawdę jedynie sen tropiciela, czyli miejsce, w którym śniąc możemy levelować swoją postać, upgradować broń, czy wyposażyć się w dodatkowy ekwipunek. Ze snu tropiciela możemy również wybrać miejsce, w którym zechcemy się obudzić na powierzchni - pełni więc on jakby funkcję szybkiej podróży.
Naszym zadaniem jest kolejno zaliczać lokacje pokonując bossy każdej z nich. Te ważniejsze potwory umierając będą sprawiać, że rytuał zacznie się cofać, a na niebie zacznie powoli wschodzić słońce. Jeśli uda nam się rozprawić ze wszystkimi noc grozy się skończy, a świat i my będziemy uratowani. Jeśli nie - na zawsze utkniemy w tym koszmarze, mogąc jedynie odetchnąć na chwilę w iluzorycznym śnie.
Nasza postać jest wyposażona w dwie bronie jednoręczne - jedna z nich broń biała zawsze ma dwa tryby: szybki jednoręczny, a po naciśnięciu jednego przycisku, możemy ją przemienić w morderczą broń dwuręczną. I tutaj pomysłowość twórców zasługuje na pochwałę, bowiem każda z broni to przeistoczenie ma niezwykle ciekawe. Moje serce zdobył młotomiecz, który jest sobie szybkim mieczykiem, ale na plecach dźwigamy ciężką „głowę” młota, w którą w każdej chwili możemy wsadzić nasz mieczyk gładko jak wiedźmin wsadzał swój oręż do pochwy. W drugiej ręce dzierżymy pistolet służący nam do ogłuszania wrogów. Nie zadaje praktycznie żadnego dmg, a jeśli już znajdziemy taki, co i owszem, realnie naruszy przeciwnika, to koszt jego użycia jest tak duży, że aż nieopłacalny. Możemy oczywiście wymienić pistolet na kastet, czy prymitywny miotacz płomieni, ale nie to tak skuteczne jak ogłuszenie wroga i zadanie mu potem krytycznych obrażeń. No właśnie, tylko ogłuszyć wroga można w konkretnym momencie, co jeśli nasza koordynacja oko-ręka zawodzi? Pozostają uniki...
Dużym minusem jest brak ulepszania zbroi. Sety, które znajdujemy praktycznie nie różnią się między sobą statystykami. Brak magii i w ogóle obrażenia od żywiołów potraktowano bardzo po macoszemu, natomiast jeśli pójdziemy w samą siłę, to tak naprawdę ciężko znaleźć odpowiednią broń - w zasadzie można utknąć z tą, którą dostajemy na samym początku, bo większość skaluje się z innymi skillami. DLC jest z kolei porażką - powtarzalną do bólu, trudną i pozbawioną sensownych nagród.
Bloodborne jest więc dla mnie grą świetną, ale kończoną na szybko. Trochę jak niedorobione
Dark Souls 2, które jednak nadrabia genialnymi DLC. Tutaj się poddano. Świetny klimat, dobry gameplay, któremu niewiele szlifu zabrakło, by stać się genialnym i wciągającym. Fani gier soulslike znajdą tutaj mnóstwo wyzwań w przepięknej oprawie, jednak wydaje mi się, że tytuł szybciej przekona do siebie ludzi, dla których będzie to pierwsza w życiu pozycja od
FromSoftware.
Metryczka
Grafika |
80% |
Muzyka |
90% |
Grywalność |
80% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
|
Autor: tenshi_chan
|
|
|