Studio BioWare uchodzi za światowej klasy specjalistów od tworzenia gier fabularnych, ich portfolio tak naprawdę wystarczyłoby do obdzielenia co najmniej kilku innych deweloperów, a i tak na uwadze należy mieć fakt, że było ono tworzone przez osoby, które wcześniej działając w ramach innych podmiotów kreowały kanon gatunku. Czy więc przy produkcji Anthem mogło coś pójść źle?
Już na wstępie należy jednak zauważyć, iż rzeczona produkcja w istocie jest inna niż wszystkie dotychczasowe dzieła Kanadyjczyków, co uświadamia ten prosty fakt, że dla uruchomienia tego tytułu i rozgrywki konieczne jest stałe połączenie z Siecią. Nie jest to (tylko) zabezpieczenie antypirackie, lecz po prostu warunek sine qua non (sensownej) rozgrywki –
Anthem bowiem to aplikacja ze wszech miar sieciowa.
|
Popatrzcie na moich kolegów
|
Miłośnicy fabularnych opowieści bynajmniej nie stropią się pierwszymi minutami obcowania z rzeczonym tytułem – oferuje on historię właściwą dla space-oper, a więc temat, w którym
BioWare miało okazję już nieraz się odnaleźć, z więcej niż całkiem dobrym skutkiem. Mało tego jednak, już w trakcie pierwszego kwadransa użytkownik zostanie skonfrontowany z całkiem odmiennymi, ale równie atrakcyjnymi dla oka światami, przerywniki filmowe – choć generowane na silniku (co czyni je nieco mniej atrakcyjnymi dla oka, lecz bardziej sprzyjającymi dla immersji) – zaś są bynajmniej niekilkusekundowe.
Niestety z każdą kolejną minutą gracz sobie uświadamia, że w istocie danej pozycji jest znacznie, znacznie bliżej do tzw. looter-shooterów, czyli hybryd roleplay’ów – a właściwie hack&slashów ze strzelankami, w tym przypadku co do zasady rozgrywanymi z perspektywy trzeciej osoby. I jakkolwiek opowiadana historia nie staje się groteskowa po kilku kolejnych etapach, w istocie szybko traci się nią zainteresowanie, zwłaszcza że nie ma się najmniejszego wpływu na jej bieg, nie ma żadnej możliwości podążenia inną ścieżką, nawet na etapie dialogów…
|
Pięknie jest, gdy barwy są ciepłe...
|
Przekleństwem rzeczonego tytułu w dniu premiery była wielość, a właściwie ogrom błędów, z których znaczna ilość na dzień dzisiejszy została wyeliminowana. Niestety nie wszystkie, niektóre zaś trudno przeoczyć, by wskazać chociażby na losowość towarzyszącą uruchomieniu się gry w trybie pełnoekranowym bądź okienkowym. Co więcej, niepowodzenie finansowe w pierwszych miesiącach sprzedaży (pomimo szału w pierwszych tygodniach) odbiło się na znaczącym ograniczeniu rozwoju tej pozycji – o ile początkowo ona oczarowuje, to na późniejszym etapie nie potrafi ona podtrzymać zainteresowania gracza, przeciwnie, powstaje odruch ziewania…
Najbardziej wyeksponowanym elementem rozgrywki stanowiącym o specyfice tej produkcji są tzw. javeliny, czyli swego rodzaju przyszłościowe zbroje, o zupełnie odmiennych parametrach, pozwalających a to skupić się na walce siłowej, a to raczej na bardziej „gibkim” podejściu, zwłaszcza iż możliwe są ich różnorakie modyfikacje. Z przekąsem można by było stwierdzić, że to nic jak tylko „zakamuflowane” klasy postaci, acz w tym przypadku nie są one przypisane na stałe.
|
Pięknie jest, gdy kolory są zimne...
|
Anthem dostarcza sporo frajdy w trybie kooperacji – o ile nam się uda znaleźć partnerów, albowiem gra cierpi na straszne lagi przy ładowaniu etapów, tak że niejednokrotnie jest się po prostu zmuszonym do samotnych zmagań – jednakże trudno uznać go za tytuł nowatorski pod tym względem czy wyróżniający się na plus wobec konkurencji. Właściwie jedyną istotną różnicą jest możliwość latania (bynajmniej nie tylko o bajeranckim charakterze), jak też ciekawe projekty bossów, wymagających zupełnie różnych podejść. Wiele mechanizmów rozgrywki jest jednak nie tyle wtórna, co wręcz irytująca, jak np. nieustanne odradzanie się wrogów.
Niewątpliwie wielkim atutem tej produkcji jest oprawa audiowizualna. Gra prezentuje się bowiem autentycznie pięknie, gdyby nie nieustanne tempo gry, to aż chciałoby się pokontemplować niektóre widoki. Podobnie rzecz się ma z muzyką, czasami wręcz zachwycającą, nieustannie zaś stojącą na wysokim poziomie.
|
I tak największą frajdę sprawia latanie niczym Iron Man
|
Anthem to produkcja niestety niedorobiona, powstająca w pośpiechu. Ma ona potencjał, nawet momentami potrafi zachwycić, nie potrafi jednak przyciągnąć na dłużej, szybko staje się wtórna i nużąca. Może gdyby ją poddać solidnemu remasteringowi, ale obawiam się, iż jest ona skazana na los samospełniającej się przepowiedni o tytule zaniedbanym, a przez to ignorowanym, a wskutek owej ignorancji zaniedbywanym coraz bardziej.
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
85% |
Grywalność |
50% |
|
|
Ocena końcowa |
65% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i7-4790 3.6 GHz / AMD Ryzen 3 1300X 3.5 GHz, 16 GB RAM, karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060 / 4 GB Radeon RX 480 lub lepsza, 50 GB HDD, Windows 10 64-bit
|
|
Autor: Klemens
|
|
|