Rzadko zdarza mi się grać w grę tak kiepską, że do ukończenia jej konieczne jest zmuszanie się. Rzadko również zdarza mi się gry mieszać z błotem i często znajduję przynajmniej ten jeden, pozytywny filar, który ratuje produkcję przed totalną katastrofą. Tym razem jest jednak inaczej. Nie ma filarów, nie ma złego i dobrego, jest po prostu źle. Co tam źle, jest tragicznie, a jedyna agonia z jaką się podczas obcowania z grą spotkałem, to ta moja, ta którą przeżywałem będąc zmuszonym do grania w tę szmirę.
Zacznijmy od tego, że od pierwszych zapowiedzi
Agony stawiało na skandal i kontrowersję, coś jak
Hatred, tylko podniesione do kwadratu. Oto gracz, wrzucony do piekła, takiego obrzydliwego i przesiąkniętego erotyzmem piekła, gdzie jest dużo krwi, flaków, latających kończyn no i oczywiście – a jakże! - szczucia cycem na każdym możliwym kroku. „Niech patrzą i zazdroszczą nam tego jak odważni i bezkompromisowi jesteśmy w tym co robimy!” pomyśleli twórcy. Ja też mógłbym być kontrowersyjny. Mógłbym w niniejszej recenzji zacząć rzucać mięsem na lewo i prawo, sypać jakże bogatym zasobem polskiej „łaciny”. Jest jednak pewien problem. Nie na tym to polega.
Jestem fanem horrorów i muzyki blackmetalowej. Wszechobecne gore wymieszane z nagością i erotyzmem, eksploatacja, tortury, okultyzm… nie robi to na mnie wrażenia. Słuchałem za życia muzyki tak gęstej, depresyjnej i brutalnej, że wymuszony klimat w
Agony mnie co najwyżej bawi. Oglądałem za życia filmy, przy których plastikowe zwłoki, równie plastikowa krew i hucznie zapowiadane kontrowersyjne sceny wypadają po prostu żałośnie. Co mi zatem zostaje?
Zostaje mi gameplay. Nudny, do bólu powtarzalny symulator chodzenia z kiepsko zaprojektowanymi fragmentami skradankowymi. Od punktu A do punktu B, rozwiązując tu i ówdzie mierne zagadki środowiskowe (bo logicznymi nie można ich nazwać), które irytują dodatkowo faktem, że twórcy tak bardzo zapatrzeni w to, jak bardzo kontrowersyjne jest ich magnum opus, zapomnieli o fakcie, że ma to być przede wszystkim gra. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę być prowadzony za rączkę. Jednak w sytuacji, gdzie brak jest jakichkolwiek indykatorów (poza „teraz masz zrobić to i to”), jakiegokolwiek nakierowania gracza na to czego i w jaki sposób ma szukać, a interfejs gry leży i kwiczy (co przeszkadza zwłaszcza na początku, gdy nie jesteśmy zaznajomieni z prymitywnymi mechanikami rozgrywki) takiego gracza może trafić szlag. I to nie tak, że ktoś jest za głupi lub nie rozgląda się wystarczająco dobrze. To z czym mamy do czynienia to książkowy przykład złego designu.
Zły design nie przejawia się jedynie w samym projekcie rozgrywki. Przejawia się również w projekcie poziomów. Mamy tu klaustrofobiczne tunele, wymieszane z większymi, nieco otwartymi przestrzeniami. Problem w tym, że wszystko wygląda niemal identycznie. Poszczególne lokacje w danych etapach gry ciężko rozróżnić, a sekcje korytarzowe powodują już totalne zagubienie i jedynym wyjściem z tej sytuacji jest granie w grę i ciągłe obserwowanie mapy.
Równie źle jest od strony technicznej.
Agony jest grą ciemną. Bardzo ciemną. I dzieje się tak z dwóch powodów. Pierwszym są oczywiście usilne próby budowania klimatu. Drugim jednak jest fakt, że oprawa graficzna jest po prostu paskudna, co jest skrzętnie maskowane zabawą z oświetleniem. Tekstury są brzydkie, wszystko jest kanciaste, animacje są sztywne, a liczba poligonów na poszczególnych obiektach woła o pomstę do piekła. Nie wierzycie? Wystarczy podkręcić jasność gry do maksimum i cała brzydota od razu wyjdzie na pierwszy plan.
Do szału doprowadza również warstwa dźwiękowa gry. Znośny, ambientowy podkład muzyczny jest niszczony przez stałe okrzyki męskiej części bestiariusza produkcji i orgazmiczne pojękiwania części żeńskiej.
Mamy zatem nudną rozgrywkę, doprawioną kiepskim designem i opakowaną w beznadziejną oprawę audiowideo. No, ale przecież jest kontrowersja! To chyba boli najbardziej.
Agony na każdym kroku pokazuje co jest jego motorem napędowym, a jest nim chęć zszokowania grającego i to niestety widać. Raz za razem serwowane nam są kolejne pół-interaktywne sceny pokazujące jak bardzo autorzy gry chcą przekraczać dozwolone w tym medium granice, pokazujące, że twórcy są odważni pokazać to, czego nie pokazują inni. Mamy zatem brutalne egzekucje, torturowanie więźniów piekła, wyrywanie serc z żywych organizmów, odcinanie głów, wyciąganie wnętrzności przez gardło. Z każdej strony jestem atakowaniu nagim biustem, odsłoniętym wackiem (w stanie spoczynku, jak i w pełnej erekcji, dla każdego coś dobrego!) czy kobiecą brzoskwinką. Są sceny seksu (dużo scen seksu), sceny gwałtów (również samogwałtów), sceny przemocy wobec dzieci i noworodków, i tak dalej i tak dalej.
W tym całym karnawale serwowanych nam shockerów
Agony stara się ciągle krzyczeć w imieniu twórców jak bardzo dojrzałe w tym wszystkim jest. No właśnie rzecz w tym, że nie jest. Twórcy chcieli przybrać maskę ujadającego cerberusa z piekła rodem, a skończyło się na szczeniackim poszczekiwaniu. W żadnym wypadku nie jestem przeciwny brutalności w grach, nie jestem też przeciw erotyce czy przekraczaniu tych granic. Musi to być poparte jednak solidnym fundamentem, którego tu zabrakło. Fundamentu
Agony nie ma żadnego, co sprawia, że te wszystkie, potencjalnie dojrzałe elementy jeszcze bardziej grzebią produkcję. Szokowanie tylko po to, żeby szokować jest dziecinne do tego stopnia, że już legendarny
Postal 2 miał więcej sensu i przesłania w podpalaniu zdekapitowanych zwłok tylko po to, by po chwili ugasić je własnym moczem.
A wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze? Że ogrywana przeze mnie wersja
Unrated jest podobno tą lepszą, usprawnioną wersją gry…
Metryczka
Grafika |
20% |
Muzyka |
20% |
Grywalność |
10% |
|
|
Ocena końcowa |
10% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i5-8400 2.8 GHz / AMD Ryzen 5 1600 3.2 GHz, 16 GB RAM, karta grafiki GeForce GTX 1060 6 GB / Radeon RX 580 8 GB lub lepsza, 17 GB HDD, Windows 7/8/10 64-bit
|
|
Autor: Hunter
|
|
|