Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

The Sinking City - wrażenia po wersji nieukończonej

The Sinking City - wrażenia po wersji nieukończonej

Informacje o grze

dots Nazwa gry: The Sinking City
dots Gatunek: przygodowa gra akcji
dots Producent: Frogwares
dots Wydawca: Nacon
dots Autor: Mateusz „Matis” Cholewiak
The Sinking City


Mam nieodparte wrażenie, że twórczość H. P. Lovecrafta małymi kroczkami przechodzi do głównego nurtu kultury. Coraz to kolejne wznowienia opowiadań (w coraz lepszych tłumaczeniach), nowe gry komputerowe/planszowe czy filmy nawiązujące do mitologii Samotnika z Providence rozsławiają pisarza niedocenionego za życia. Jako miłośnik tego uniwersum powinienem się cieszyć. Mam jednak nieodparte wrażenie, że jakość coraz to nowych tworów pozostawia coraz to więcej do życzenia.

The Sinking City   wrazenia po wersji nieukonczonej 075146,1


Wyjdę pewnie na stetryczałego malkontenta, ale „lovecrafctowskie” gry z czasów, gdy Lovecraft pozostawał poza głównym nurtem kultury uważam za lepsze. Nieprędko zapomnę Prisoner of Ice, a oryginalne Call of Cthuhlu po dziś dzień uznawane jest przez wielu graczy za najlepszą grę z uniwersum. Tymczasem możliwości technologiczne sprzętu rosną, grafika staje się coraz bardziej mimetyczna, popularność fenomenu Lovecrafta rośnie, tylko nowych arcydzieł brakuje. Gdy na horyzoncie pojawiło się Sinking City, związałem z tym produktem pewne nadzieje. Ostatecznie, po fali mieszanych recenzji, temat odpuściłem. Zrządzeniem losu otrzymałem możliwość przetestowania rzeczonej pozycji, z tym że w wersji na platformę Steam – tej samej wersji, która w atmosferze sporu sądowego została z platformy wyrzucona. Produkcja ta trafiła do sprzedaży na platformie Valve z inicjatywny dystrybutora, który umieścił tam produkt bez zgody dewelopera. Produkt, dodajmy, w ocenie samych twórców – wybrakowany. Zaznaczam, że w dystrybucyjną, oficjalną wersję gry nie grałem.

Omawiana pozycja opowiada o przygodzie prywatnego detektywa, który, chcąc stawić czoła pewnym traumom z przeszłości, przybywa do odciętego od świata miasta walczącego ze skutkami powodzi w poszukiwaniu, jak się zdaje, odpowiedzi. Jego praca będzie wypadkową „staroszkolnej” detektywistycznej roboty spod znaku prochowca i kapelusza (z dodatkiem nadprzyrodzonych możliwości śledczych) oraz redukcji populacji lokalnych potworów. O ile wątki detektywistyczne oraz przygodowe skonstruowano całkiem zgrabnie, to kwestię jakości walki powinienem zbyć milczeniem. Generalnie grając w przedmiotową pozycję od strony technicznej miałem wrażenie, jakbym korzystał z jakiegoś moda do starego Vampire the Masquarade: Bloodlines. Tylko dlatego, że starego „Wampira” bardzo lubię, byłem w stanie skupić się na rozgrywce. Pomimo niezłej fabuły oraz sporej dozy ciekawych rozwiązań (vide system śledztw oraz bogatych, niejednoznacznych moralnie wyborów), całość rozgrywki sprawiała wrażenie ogromnie zaprzepaszczonego potencjału. Ponownie informuję, że nie wiem, jak prezentuje się wersja dystrybucyjna, ale ta, która przez chwilę była możliwa do nabycia na platformie Steam, jest – jak dla mnie – stratą czasu dla gracza. Prezentuje się jak niewykończona alfa, o ogromnym potencjalne, ale zmarnowanym przez bylejakość i pośpiech. Dość duży obszar, w jakim możemy wykonywać misje główne i poboczne (ze sporą dozą swobody), sprawia wrażenie sztucznie napompowanego i znacznie gorzej zaprojektowanego od np. tego z gry Vampyr (która była przecież tylko mocnym średniakiem).

The Sinking City   wrazenia po wersji nieukonczonej 075146,2


Poza wyraźnym niedopracowaniem świata, zauważalnymi błędami i tragikomicznym systemem walki, gra cierpi na znaczne rozdrobnienie klimatu. Różnorakie zadania, które wykonuje nasz bohater, zazwyczaj kończą się zanim zdążymy poczuć ich klimat. Ciekawie napisane zadania, które byłyby dobrym materiałem na kompletną nowelkę w stylu H. P. Lovecrafta, kończą się, zanim damy radę się w nie zagłębić. Przygoda głównego bohatera sprowadza się więc do szeregu zadań, które wprawiłyby swoimi rozwiązaniami większość populacji w szaleństwo, a na naszym protagoniście nie robią jakiegoś wielkiego wrażenia. Sam system zdrowia psychicznego bohatera sprowadzono do czegoś, co nie różni się od dodatkowego paska zdrowia, czy może bardziej – staminy. Nie jest to przekonujące i już nawet w przereklamowanej Amnesii było to rozwiązane sensowniej.

Niniejszy felieton nie stanowi recenzji, ale bardziej przestrogę. Nie wiem, jak wersja finalna prezentuje się na tle wersji, którą ogrywałem – ale jestem przekonany, że musi działać lepiej.


Mateusz „Matis” Cholewiak
E-mail autora: matis(at)sztab.com
Autor: Matis


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow