1921 rok. W pobliżu Zieleńca zostają odkryte zwłoki. To zaginiona w 1916 roku Sabine Hunfeld, córka znanego importera cygar. Sprawę przejmuje kłodzka policja w osobie Franza Koschelli, szefa nowo utworzonego Wydziału Kryminalnego.
Koschella mozolnie odkrywa okoliczności zaginięcia dziewczyny. Przez pięć lat ktoś skutecznie zacierał ślady. Wkrótce dochodzenie przybiera nieoczekiwany obrót, a Franz zostaje okrzyknięty Mścicielem z Kłodzka. Czy zasłużył na ten przydomek?
Do miasta przybywa kapitan Wilhelm Klein. Wojskowy śledczy ma niewiele czasu by pomóc... lub przeszkodzić wachmistrzowi Koschelli w jego szaleńczych planach.
Kto stał za porwaniem Sabine? Jak głęboko sięga sieć wzajemnych powiązań w strukturach kłodzkiego hrabstwa? Ile jeszcze tajemnic kryje Kraj Pana Boga?
Niedawno zetknąłem się z utyskiwaniem na pojęcie „małej ojczyzny”, jako wręcz urągające Ojczyźnie (jakkolwiek dyskusja miała charakter ustny, to wielka litera była wyraźnie słyszalna), osobiście jednak nie widzę żadnego napięcia między tymi pojęciami, nie uważam bynajmniej, by pełne uczucia postrzeganie najbliższego otoczenia musiało natychmiast prowadzić do uczuć separatystycznych czy spoglądania z góry na innych rodaków. „Centralistom-unifikatorom” z pewnością jednak nie przypadłby do gustu zamysł towarzyszący autorowi
„Glatza” oraz jego kontynuacji.
Tomasz Duszyński rozsądnie założył, iż kolejna tajemnicza zbrodnia w Kłodzku mogłaby u czytelnika wywołać nie tyle zaintrygowanie, co rozbawienie nad skalą nieprawdopodobieństwa takowego rozwoju wypadków, postanowił on więc opuścić ową miejscowość, ale na tyle niedaleko – bo do Dusznik – by wciąż móc operować tymi samymi bohaterami, nieco odmiennie rozkładając jednak między nimi akcenty.
Inna sprawa, że całość i tak sprawia wrażenie bardziej reprezentanta gatunku fantastyki niźli kryminału, zwłaszcza o naukowych predylekcjach. Próby „uczłowieczenia” Kleina niespecjalnie przekonują, bo jednocześnie choćby taki Koschella nabywa iście nadludzkie zdolności. Częściej również ścieli się trup, niezbyt jednak jestem przekonany, że jest to właściwa ścieżka.
Nade wszystko jednak zawodzi główny wątek, momentami wręcz obrażający inteligencję czytelnika swą „hollywoodzkością”, i to abstrahując od jego przewidywalności niemal od pierwszych stron. O ile w przypadku pierwowzoru sprawiał on wrażenie spójnego, o tyle w przypadku następcy jest on już dalece wymuszony.
„Kraj Pana Boga” to ofiara sukcesu pierwszej odsłony serii. To wciąż manifest miłości wobec danego zakątku Ziemi, lecz zarazem owoc pewnego przymusu dalszego jej deklarowania. O ile niektóre pomysły fabularne można uznać za intrygujące, to nie można jednak pozbyć się wrażenia, że zostały one odrzucone na etapie tworzenia pierwowzoru.
|
Autor: Klemens
|
|
|