Nic nie jest oczywiste, gdy piłkarska fikcja miesza się z polską rzeczywistością… Czy wiesz, jak to jest, gdy próbujesz prowadzić proste, szczęśliwe życie, a cały świat stara ci się to za wszelką cenę uniemożliwić? Roman Dzwonecki, zawodnik występującego w Superlidze Centrum, zmaga się z tym problemem od wielu lat. Bo w piłkarskiej szatni, w której co drugi zawodnik jest zamieszany w korupcję, trener nie ma żadnej kontroli nad piłkarzami, a hazard, alkohol i seks bez zobowiązań są na porządku dziennym, ciężko pozostać normalnym.
Jak zareagujesz, kiedy twoje życie nagle zmieni kierunek o sto osiemdziesiąt stopni? Zamierzasz się poddać czy będziesz walczyć do samego końca? A może zrobisz z siebie szmatę?
Tomasz Łapiński to jedna z piłkarskich gwiazd mego dzieciństwa – poruszający się z iście majestatyczną godnością stoper Widzewa Łódź był jednym z symboli tego zespołu prowadzącego iście gargantuiczne (z perspektywy nieopierzonego nastolatka) boje o krajowy czempionat z warszawską Legią. Jak to jednak z reguły bywa z bohaterami boisk, gdzieś „zaginął” po odwieszeniu butów na kołek – pomimo trudnienia się chociażby komentatorstwem – po niespełna dwóch dekadach ujawnił niespodziewany dla przedstawicieli tej profesji talent, a przynajmniej pretensje ku niemu.
„Szmata” nie jest w żadnym razie biografią czy też formą „ukrytego” reportażu o stanie polskiej piłki, przeciwnie, to powieść pełną gębą. Trudno jednak o zaskoczenie wobec faktu oparcia jej nawet nie akcji, co całej konstrukcji – łącznie z pierwszoosobową narracją – na doświadczeniach wyniesionych przez autora z krajowych boisk.
Akcja książki rozgrywa się na początku bieżącego stulecia, co sprawia, że mimo wszystko w znacznej mierze jest ona nieaktualna, prezentuje rzeczywistość, która już odeszła w przeszłość. Nie jestem na tyle naiwny, by uważać, iż współcześnie w piłkarskim światku szwindle się już nie zdarzały, lecz na szczęście nie rzucają się one już tak w oczy, a na najwyższym poziomie rozgrywek tzw. kolejki cudów odeszły w przeszłość.
Tego rodzaju przykłady można mnożyć, niewątpliwie współcześnie w polskim futbolu jest znacznie więcej pieniędzy, szatnie zaś są wręcz przepełnione piłkarzami z obcymi paszportami (choć może rekrutacja na zasadzie objazdowych cyrków już stanowi pieśń przeszłości), trudniej jednak o zachowanie anonimowości. Niestety, można odnieść wrażenie, że mentalność środowiska zmieniła się w najmniejszym stopniu, a to właśnie ona jest cichym (anty)bohaterem tej pozycji.
„Szmata” to powieść napisana z niewątpliwym znawstwem tematu. Miejscami trąci ona myszką, czasami jest zanadto przewidywalna z uwagi na odwoływanie się do zanadto wyeksploatowanych kliszy, jednakże doskonale mi uświadomiła, dlaczego już wiele lat temu odczułem obrzydzenie wobec krajowego klubowego futbolu, jedynej dlań nadziei upatrując w powszechnej emigracji piłkarskiego narybku.
|
Autor: Klemens
|
|
|