Adolf Hitler budzi się na opuszczonej parceli i ze zdziwieniem konstatuje, że nie jest już w bunkrze, Martin Bormann nie odpowiada na wezwania, a mijający go przechodnie nie odpowiadają na tradycyjne niemieckie przywitanie. Chwilę później ze grozą odkrywa, że jest rok… 2011. Próbując oswoić się ze współczesną rzeczywistością, przez przypadek zostaje uznany za komika podszywającego się pod dyktatora i dostaje propozycję wystąpienia w telewizyjnym show… I okazuje się medialnym odkryciem. Odcinki z jego udziałem biją rekordy popularności, zarówno w telewizji, jak i w internecie. Stacje informacyjne, radio i prasa coraz częściej zwracają na niego uwagę. Hitler staje się celebrytą…
Spoglądając na zasobność współczesnych Niemiec, jak też mniej czy bardziej relatywne ubóstwo Polski i innych krajów Europy Środkowej oraz Wschodniej można zadać sobie pytanie, czy aby na pewno hitlerowcy przegrali wojnę światową. Z drugiej strony zaś rzut oka na narodowe drużyny sportowe naszych zachodnich sąsiadów, grono redaktorskie ichniejszych mediów etc. rodzi uczucie pewnej wręcz kpiny na tle ewentualnego zadowolenia narodowych socjalistów z tego sukcesu gospodarczego. Jak na to zapatrywałby się zaś sam Wódz, Adolf Hitler?
Pytanie te stanowi niejako oś powieści
Timura Vermesa, który nie turbuje się kwestią prawdopodobieństwa zaistnienia takiego zdarzenia, w nieporównanie większym stopniu zainteresowanego skutkami tego rodzaju podróży w czasie.
Autor nie uniknął jednak pewnej zasadniczej niekonsekwencji. Z jednej strony punktuje bowiem u współczesnych Niemców, zwłaszcza najmłodszego pokolenia, brak jakiejkolwiek świadomości historycznej, lekceważenie dla dość mrocznych instynktów tkwiących gdzieś głęboko, z drugiej jednak nakazuje on rodakom postrzeganie Hitlera i jego idei w kategoriach pastiszu, który to gatunek wręcz z definicji wymaga pewnej wiedzy i subtelności odbiorcy, jego wyczulenia na niuanse.
Rzeczona książka jest również niejednoznaczna pod względem podejścia do zjawiska tzw. banalności zła. Z jednej strony Hitler pióra
Vermesa stanowczo deklaruje żelazną powagę w podejściu do zagadnienia eksterminacji Żydów, z drugiej zaś miejscami pozwala sobie na istne bon moty, które mimo wszystko są w stanie wywołać pewne rozbawienie…
„On wrócił” to mimo wszystko książka niejednoznaczna. Z jednej strony sprawia wrażenie, że stanowczym pragnieniem autora jest, by rzeczony powrót bynajmniej nie nastąpił, z drugiej jednak diagnozując różnorakie przywary i słabości swoich współczesnych niekoniecznie wykazuje jakąkolwiek zdrową konstruktywność, momentami balansując na granicy dobrego smaku.
|
Autor: Klemens
|
|
|