Czasem w zupełnie niespodziewanych momentach dochodzi do nadzwyczajnych zdarzeń. Raz na długi czas dzieje się w świecie coś, co nie powinno się w nim zdarzyć. Coś jak historia pewnego małego pingwina w jednym z wielu pełnometrażowych filmów animowanych produkcji amerykańskiej. Ale do rzeczy.
Wydarzeniem takim mogą być narodziny czarownicy, a przynajmniej dziewczyny pretendującej do tej profesji. Jak wiadomo, świat nieprzyzwyczajony do takich ekscesów zaczyna wariować. I tak: z rzeki wyskakuje niezbyt rozgarnięta utopica, na traktach napotkać można jeźdźców pozbawionych głów, a wędrujących po wzgórzach zaczynają straszyć stwory z koszmarów.
A wszystko zaczyna się na farmie pasterskiej (zresztą, znaczna większość mieszkańców świata zwanego Kredą to pasterze) rodziny Dokuczliwych. Mieszka w niej niepozorna dziewczynka o imieniu Akwila. Ma ona małego brata (czytaj: spersonifikowana forma ślimaka łasego na cukier), pyskatego Bywarta, którego z niewiadomych powodów porywa Królowa ( co ostatecznie nie jest wielką tragedią).
Dziewczyna jednak postanawia go odzyskać. Na wyprawę zabiera ze sobą patelnię jako oręż, butelkę tajemniczego eliksiru (Specjalny płyn dla owiec) oraz księgę zawierającą magiczne inskrypcje i rady swej babci ( w rzeczywistości wolumin opisuje choroby owiec). A ponieważ Akwila potrafiła rozpracować wyżej wymienionych utopca i jeźdźca…
- Na litość! A my?! Recenzent, nawiąż w końcu do tytułu!
- Chwila... Zarys rozpisać muszę…
- A o nas nie zamierzasz wspomnieć, głupku?!
Ech… Ma również wsparcie Fik Mik Figli, czy też jak sami siebie tytułują Wolnych Ciutludzi, błękitnych praludzików o małym ciele, lecz wielkim duchu. Ich bitność i spryt nieraz wspomogą Akwilę w niecodziennych sytuacjach Krainy Baśni, do której będzie musiała się udać, aby odnaleźć brata.
- Może być?
- Teraz, to ja rozumiem.
Sylwetki
Pratchetta ani stylu jego książek nie ma sensu przedstawiać.
„Wolni Ciutludzie” zawierają to, po czym poznajemy autora, czyli humor, trochę groteski, no i morał. A wszystko okraszone bogatą wyobraźnią. Nie jest to pozycja ani wybitna, ani słaba, ale na pewno warta przeczytania.
|
Autor: Regis
|
|
|