Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Terry Pratchett - Prawda

Terry Pratchett - Prawda

William chce dotrzeć do prawdy. Niestety, wszyscy inni chcą dotrzeć do Williama. I to w złych zamiarach. A to dopiero trzeci numer...

William de Worde jest przypadkowym wydawcą pierwszej gazety na Dysku. Teraz musi sobie radzić z tradycyjnymi problemami dziennikarskiego życia – ludźmi, którzy chcą, by zginął, wampirem na odwyku, żywiącym samobójczą fascynację fotografowaniem z lampą błyskową, innymi ludźmi, którzy też chcą, by zginął, choć w inny sposób, oraz, co najgorsze, człowiekiem, który błaga go, by publikował zdjęcia jego ziemniaków o zabawnych kształtach. „Prawda” to czysta rozkosz. Jest bardzo, bardzo zabawna...


„Nareszcie! W końcu!” – takie okrzyki towarzyły (metaforycznie) memu pierwszemu kontaktowi z najnowszą na naszym rynku pozycją autorstwa Terry’ego Pratchetta, zatytułowaną górnolotnie „Prawda”. Powodem tego entuzjazmu nie była bynajmniej okoliczność samej premiery następnej odsłony lubianego serialu, lecz spostrzeżenie, iż w końcu pojawia się w nim nowy wątek, nie będący tylko kalką poprzednich.

Cykl „Świata Dysku” składa się niejako z podcykli, których wyznacznikami są łączący je bohaterowie. I tak mamy podcykl Rincewinda, podcykl Straży Miejskiej, samodzielny nurt wątków jest przewidziany dla czarownic z Lancre. Kilka pozostałych to albo pozycje aspirujące do miana cykli (Susan Śmierć, wolni ciutludzie), albo zupełnie pojedyncze epizody (vide „Pomniejsze bóstwa”). „Prawda” prezentuje zaś nam nowe postaci, nie wiadomo wszakże, czy tylko ten jeden raz, czy jest to początek nowego podcyklu.

Terry Pratchett   Prawda 005339,1


Każda moneta ma wszakże dwie (co najmniej) strony. Kluczowa postać dla „Prawdy” – wspomniany William de Worde – charakterologicznie plasuje się gdzieś pomiędzy Vimesem a Rincewindem. Z jednej strony jest to bowiem szlachetna dusza z przeszłością, z drugiej strony jej sposób bycia nasuwa nieodłączne skojarzenia z najbardziej pechowym magiem Dysku. William jest postacią sympatyczną, niewątpliwie czytelnicy go polubią, nie da się wszakże ukryć, iż przy jego konstruowaniu brytyjski pisarz niespecjalnie skory był do ryzyka i sięgnął po sprawdzone wzorce.

Także miejsce akcji jest ze wszech miar typowe – Ankh-Morpork. Czy tylko ja marzę o tym, by w końcu naprawdę móc zobaczyć wielokrotnie już wspominane Sto Lat, poznać postać szeryfa Al.-Khali czy posłuchać klatchiańskiego z ust native speakerów? Nie żebym coś miał do ulubionego miasta wszystkich miłośników prozy Pratchetta.

Nie wiem, czy to zasługa nowej postaci (a może sesji?:)), ale „Prawdę” czytało mi się z naprawdę dużą przyjemnością, jakiej już od niepamiętnych czasów nie uświadczyłem przy okazji styczności ze Światem Dysku. Fabuła jest skonstruowana sensownie, akcja nie pędzi na oślep niczym stado rozszalałych bizonów, ale i nie pozwala przystanąć czytelnikowi, odłożyć książkę na półkę. Ot, jest to dobry przykład syndromu „jeszcze jednego rozdziału” w działaniu.

Charakterystycznych „smaczków” jest w „Prawdzie” stosunkowo niewiele (a może ich po prostu nie dostrzegłem), co książce tej poczytuję za plus, Brytyjczyk bowiem nie zawsze potrafi zachować w nich umiar, ale tym razem nie mogę mu tego zarzucić, rzekłbym zaś nawet, iż wykazuje tym razem tutaj spore wyczucie.

„Prawda” to udana książka, wprowadzająca powiew świeżości do nieco już zastałego cyklu Świata Dysku, pozwalająca żywić nadzieję, iż za jakowyś czas Terry Pratchett pójdzie za ciosem i pozwoli sobie na jakiś bardziej ożywieńczy ruch. I oby to nie było małżeństwo Rincewinda z babcią Weatherwax.:)

Autor: Klemens


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow