A co, gdybyśmy odkryli, że fundamenty matematyki są arbitralne i niespójne? Co, gdyby umiejętność nadawania rzeczom właściwych nazw budziła do życia nieożywione obiekty? Co, gdyby zetknięcie z językiem kosmitów nieodwołalnie zmieniało naszą percepcję czasu? Co, gdyby wierzenia chrześcijańskich fundamentalistów były dosłownie prawdziwe i na ulicach miast codziennie oglądało się grzeszników pochłanianych przez ogniste czeluście?
Gdy obce formy życia przybywają na Ziemię, to aby pomóc przy komunikacji i rozszyfrować ich intencje, wojsko sprowadza uniwersytecką lingwistkę. Nowo nabyta przez nią wiedza na temat języka obcych i jego nielinearnej struktury paradoksalnie pomaga jej poradzić sobie ze smutkiem związanym z rodzinną tragedią…
Literatura sci-fi zwykła się kojarzyć z przestrzeniami kosmosu, robotami i androidami (o ile odróżnia się te pojęcia), obcymi gatunkami czy zaawansowaną technologią. I trudno zaprzeczyć, że dominujący w niej nurt jak najbardziej koresponduje z tymi konotacjami. Na szczęście choćby
Stanisław Lem dowiódł, iż tworzenie „twardej sci-fi” nie wyklucza się ze snuciem bajek robotów, a chyba jeszcze śmielej poczyna sobie tutaj
Ted Chiang.
Doskonałym tego przykładem może być choćby opowiadanie otwierające zbiór, stanowiące nawiązanie do biblijnej opowieści o wieży Babel i mezopotamskiej kosmogonii, skrywające wiele warstw i poddające się własnym interpretacjom czytelnika, nawet jeśli niekoniecznie zgodnych z wizją samego autora.
Tym bardziej nietypowe dla gatunku jest opowiadanie
„Piekło to nieobecność Boga”, o wysoce wymownym tytule i stanowiące próbę rozliczenia się przez autora z kanoniczną historią Hioba. Może się ono jawić – zwłaszcza z uwagi na zakończenie – jako obrazoburcze, lecz nawet osoby mniej skłonne ku właściwemu dla pisarza „mędrca szkiełka i oka” skłonić się mogą ku twórczej refleksji nad zagadnieniem teodycei.
Nie zabraknie jednak również bardziej „tradycyjnych” opowiadań, choćby na czele z tytułowym (które już doczekało się dość znanej hollywoodzkiej ekranizacji, nieco modyfikującej szczegóły, lecz zachowującej ducha oryginału), bądź też nieco głębiej osadzonym w nurcie steampunku. W obu przypadkach autor jednak bardziej skupia swą uwagę na kwestiach nieco bardziej humanistycznych, wykazując się wielością i niebanalnością zainteresowań.
Są pisarze lubujący się w nawet nie długich, co długaśnych tworach cegłopodobnych – i uczciwie rzecz ujmując zaliczam się do miłośników tego rodzaju prozy (oczywiście mając nade wszystko na względzie jakość samego słowa). Inni jednak jeśli nawet nie preferują form krótkich, to z pewnością wykazują w danej formie wręcz mistrzostwo.
Ted Chiang może być wskazywany tu jako przykład, podobnie jak jego zbiór
„Historia twojego życia”.
|
Autor: Klemens
|
|
|