Młody Bastard to nieprawy syn Księcia Rycerskiego. Dorasta na dworze w Królestwie Sześciu Księstw, wychowywany przez szorstkiego koniuszego swego ojca. Ignoruje go cała rodzina królewska oprócz chwiejnego w swoich sądach Króla Roztropnego, który każe uczyć chłopca sekretnej sztuki skrytobójstwa. W żyłach Bastarda tętni bowiem magiczny dar, z którym współgra mroczna wiedza, jaką posiąść mogło tylko dziecko odrzucone przez rodzinę i wychowywane przez stajenne psy. Barbarzyńscy najeźdźcy pustoszą wybrzeże, tymczasem Bastard dorasta i wkrótce przyjdzie mu wypełnić pierwszą niebezpieczną, wstrząsającą misję. I choć niektórzy widzą w nim zagrożenie dla tronu, może się jeszcze okazać kluczem do przetrwania królestwa...
Historia nie docenia roli odgrywanej w niej przez nieślubne dzieci. Bękarci – jak zwykło się ich określać pejoratywnie – czy też bastardzi – co było nieco mniej nacechowanym emocjonalnie określeniem – z uwagi tyleż na swoje wykształcenie, co brak perspektyw, często stanowili motor różnorakich zmian, których skutki następnie na długie lata, wręcz wieki, jeśli nie trwale w sposób dzisiejszy wpłynęły na kształt świata. W ślad zaś za historykami tą drogą swego rodzaju pogardy, a co najmniej lekceważenia, podążyli również twórcy fantasy. W ostatnich dekadach trend ten na szczęście udało się przełamać, by wskazać chociażby na przykład
Robin Hobb.
Amerykańska pisarka poszła jednak dalej – główny bohater jej powieści jest bowiem osobą, którą łatwo by było znienawidzić, a co najmniej oczernić. Jest on bowiem plamą na honorze osoby postrzeganej w kategoriach rycerza w lśniącej zbroi, wychowywanym w niepełnej rodzinie trudniącej się służbą, przyuczanym do mało chwalebnego zawodu skrytobójcy, zarazem niekoniecznie biegłym we wszystkim, ku czemu jest przyuczany, z lokalną wersją magii na czele.
Mimo to czytelnik od samego początku jest w stanie utożsamić z tą postacią, internalizując jej doznania i rozterki, właściwe wszak dla każdego człowieka, o którym nie można powiedzieć, by był wybrańcem losu, choć też nie został na tyle przezeń przeklętym, by zwać się Hiobem. W sposób właściwy dla konwencji nie jest on typowym „everymanem”, jego życie przyciąga więc uwagę czytelnika, bez wywoływania u niego zniechęcenia bądź przemyślanej zazdrości.
Autorka w sposób samodzielny kreuje własny świat, zachowując suwerenność przy określeniu Zła nad nim wiszącego i Zagrożeń temu towarzyszących. Można u niej dostrzec wpływy innych literatów, acz bardzo delikatne, w sposób w żaden sposób niezdatny do podważenia integralności powieści, jak też indywidualizmu pisarki.
„Uczeń skrytobójcy” to powieść frapująca, choć momentami nieco zbyt rozwlekła. Czytelnik oczekujący zatchnięcia własnego oddechu może się poczuć lekko rozczarowany, acz przy odrobinie większego literackiego wyrobienia nie sposób nie docenić tej pozycji.
|
Autor: Klemens
|
|
|