Kto wysyła „Listy zza grobu” i po co?
Tytułowe listy otrzymuje Kaja Burzyńska. Kobieta, po śmierci ojca, cały czas dostaje od niego wiadomości. Mężczyzna zadbał o to wcześniej i zlecił wysyłkę listów co roku, tego samego, pozornie tylko przypadkowego dnia. Kaja traktuje listy od taty jako zwyczajną tradycję, ale do czasu. Co sprawi, że diametralnie zmieni się jej podejście?
Nigdy wprost nie wyodrębniono takiego gatunku, a przynajmniej nie doczekał się on swej „etykiety”, lecz zapewne każdy czytelnik czy kinoman zetknął się z fabułą opartą na koncepcie tajemnicy, zakamuflowanej misternie z iście makiaweliczną przemyślnością i oczekiwaniem ze strony jej twórcy, że w końcu doczeka się ona stosownego rozwikłania. Z motywem tym postanowił zmierzyć się również
Remigiusz Mróz.
Niewątpliwie autorowi nie zabrakło ani doświadczenia, ani dobrych chęci, ani nawet kilku pomysłów mile łechtających sentymentalną stronę duszy czytelników pamiętających końcówkę poprzedniego wieku, niemniej niestety całość nieco „skrzypi” z uwagi na brak „kleju” zwanego czasami psychologicznym prawdopodobieństwem, zbyt wiele kolejnych kroków stanowi bowiem efekt przypadku spod znaku „boskiej machiny”.
Pisarz od czasu do czasu pozwala sobie być dowcipnym – i to akurat udaje mu się całkiem satysfakcjonująco, zwłaszcza że ani przez moment nie popada w przesadę, czyniącą z całości iście pratchettowską groteskę. Choć może i nieco szkoda, że nie spróbował on sił z tym gatunkiem.
Książka niestety daleka jest również od optymalnego wyważenia – czasami akcja wręcz szaleńczo przyspiesza (inna sprawa, czy za każdym razem z sensem), ale niedługo później czytelnik jest zmuszony zmagać się z „dłużyznami”. Tym ostatnim należy jednak oddać, iż sensownie współtworzą one środowisko akcji, dalekie od warszawskich czy krakowskich mordorów.
„Listy zza grobu” to lektura dedykowana miłośnikom pióra
Mroza, ale mimo swych nie aż tak pomijalnych atutów nieco rozczarowująca czytelników, którzy nie zaliczają się już do zdeklarowanych miłośników Chyłki (a to bynajmniej nie jest powieść z cyklu o niej). Nie sposób nie odnieść wrażenia, że autor nie cierpiał bynajmniej na brak pomysłów – lecz raczej ich nadmiar.
|
Autor: Klemens
|
|
|