„Żegnajcie nam dziś, hiszpańskie dziewczyny,
Żegnajcie nam dziś, marzenia ze snów,
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora,
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów.”
W takiej właśnie konwencji utrzymana jest powieść
„Port zdrady” Patrick’a O’Briana. Nie bez powodu przytoczona została pieśń szanty – „Hiszpańskie dziewczyny”, której słowa pojawiają się w książce.
„Port zdrady” to historia o podbojach morskich i walkach o dominację na morzu i oceanie. Zakulisowe działania, infiltracje i dywersje szpiegów a przede wszystkim potężna dawka marynarskich przygód potrafi zachęcić do lektury. Mogę założyć się bez cykora o beczkę rumu i złotego zęba, że powieść spodoba się miłośnikom wszelakich opowieści morskich.
Już na początku książki można zorientować się, że
„Port zdrady” O’Briana trafi w gust nawet najbardziej zatwardziałych wilków morskich. Przed lekturą książki można zapoznać się z rodzajem ożaglowania okrętu. Bardziej zorientowani w temacie będą znali zastosowanie latacza, kliwera, fomarsela, grotstensztaksela i stermarsela. Starzy morscy wyjadacze rozróżnią bryg od szkunera, ket od slupa a fregatę od galery. Niestety szczury lądowe mogą szybko pogubić się w technicznym nazewnictwie. Aby w pełni zachwycić się książką, trzeba niestety mieć co najmniej aspiracje majtka.
Dawno nie spotkałem się z powieścią, która tak rzetelnie odzwierciedlałaby klimat morskich bitew. Trudne, techniczne słownictwo czasami utrudnia czytanie, ale dodaje niesamowitej wiarygodności i bądź co bądź jest niezbędne. Książki o takiej tematyce nie dałoby się stworzyć bez zagłębiania się w terminologię morską.
„Port zdrady” należy do cyklu 21 morskich opowieści
Patricka O’Briana. Angielski pisarz, twórca przygód Jacka Aubreya i Stephena Maturina wplątał w fabułę swoich książek elementy szpiegowskie. Być może korzystał z własnych doświadczeń – w czasie II wojny światowej
Patrick O’Brian był pracownikiem angielskiego wywiadu. Warto wspomnieć o innych opowieściach tego autora takich jak chociażby
„HMS Suprise” i
„Pan i Władca. Na krańcu świata”. Na podstawie fragmentów ostatniej wymienionej książki nakręcono film przygodowy o takiej samej nazwie, w którym główną rolę zagrał Russel Crowe.
„Guardian” podaje, że twórczość angielskiego pisarza to
„najlepszy cykl morskich powieści przygodowych w historii gatunku”. Święte słowa – każdy ciupa okrętowy zgodzi się z nimi!
Największe zalety ksiązki to dynamiczna akcja, sieć intryg i wierne opisanie marynarskiej doli. Dobre odzwierciedlenie walk francusko-angielskich o dominację morską zachęci także miłośników historii. Autor duży nacisk położył na „etykietę”. W całej powieści, niemal na każdej stronicy pojawia się temat savoir vivre – odpowiedniego zachowania, stroju, sposobu prowadzenia konwersacji. Awans w marynarce to bowiem nie tylko wygrane bitwy morskie, zdobyte i splądrowane okręty, udane abordaże. To umiejętność rozmowy, uczestnictwo na bankietach, komplementy i dbałość o dobrą reputację.
W wielu książkach, w których akcja rozgrywa się w XVIII i XIX wieku, element „etykiety” przesłania perypetie bohaterów. W
„Porcie zdrady” autor potrafił bez zgrzytów połączyć przedstawienie nienagannego zachowania i elokwencji angielskich dżentelmenów, subtelność dam z bezlitosną, często zakulisową polityką i brutalnymi, krwawymi walkami.
Główny bohater – kapitan Jack Aubrey przebywa na Malcie, gdzie natrafia na przeciwników niezwykle groźnych, bo niewidocznych - kretów działających „incognito”. Pogromca mórz musi zmagać się politykami oraz skorumpowanymi biurokratami. Jego okręt HMS Suprise” jest mozolnie naprawiany – trzeba więc walczyć z nieuczciwymi pracownikami stoczni oraz trzymać w ryzach znudzoną załogę, która rozpija się po tawernach. Kapitanowi nie pomaga fakt, że nieznana persona nieustannie i z godną podziwu starannością stara się mu popsuć reputację. Plotki głoszą, że kapitan ma rzekomo romans z miejscową zamężną pięknością. W tym sęk, że kapitan pożąda tej damy, ale chcieć a móc to dwie różne sprawy. Jack Aubrey z ulgą odetchnie, gdy wypłynie na wody Morza Czerwonego z delikatną misją. Nie spodziewa się, że weźmie udział w najbardziej dramatycznym starciu w życiu…
„Port zdrady” Patrick’a O’Briana to interesująca morska powieść. Nie jest przeznaczona dla każdego – polecić ją można fanom opowieści morskich, bitew, przygód marynarskich. Tych z pewnością zachwyci!
|
Autor: Spiderlo
|
|
|