Z okazji startu mundialu postanowiłem sięgnąć po lekturę dość zapomnianą, a z pewnością niszową – bo traktującą o sporcie. Chyba trudno o temat, który w kręgach literaturoznawczych uchodziłby za bardziej antyintelektualny, niegodny tyleż codziennej fascynacji, co i utrwalenia na kartach jakiejkolwiek książki. Na szczęście Ota Pavel nigdy nie podzielał tego rodzaju stereotypu.
Poniekąd brak owych zahamowań czy zastrzeżeń wynika z „codziennego” zawodu owego autora, będącego wszak dziennikarzem sportowym. Łatwo deprecjonować owych „specjalistów od fikołków”, banalną prostotą cechują się próby przytoczenia ich gaf i językowych wpadek, trudniej jednak uczciwie przyznać, iż niejedna fraza ich autorstwa weszła niepostrzeżenie nie tylko do języka codziennego, lecz i tego spotykanego na salonach. Jakości pióra czeskiemu (czechosłowackiemu?) pisarzowi odmówić nie sposób.
Zbiór rozpoczyna się dość banalnymi tekstami, o woli zwycięstwa przekuwanej w autentyczny sukces, amerykańskimi wręcz do szpiku kości, gdyby nie fakt, iż traktującymi o zawodnikach wywodzących się z południowej strony Sudetów i Tatr. W konsekwencji łatwo utwierdzić się w przekonaniu, że sport i Literatura nie mogą udanie grać w jednej drużynie.
Później jednak oblicze całej antologii ulega diametralnej zmianie. Do głosu bowiem zaczyna dochodzić Historia, jak też dziennikarskie doświadczenie autora, pamiętającego o swoich bohaterach już po ich zejściu ze sceny, zdolnego dostrzec błyskawiczną przemijalność świata sportowej chwały, jego gladiatorów popadających w błyskawiczne zapomnienie, niejednokrotnie przechodzące w pustkę, jeśli nie nicość.
Ota Pavel pisze o swoich bohaterach tak, jakby bronił prawdy, i jest w tym ze wszech miar przekonujący, a zarazem uniwersalny, mimo upływu czasu, wskutek którego Czechosłowacja i konieczność uprawiania sportu nibyamatorskiego, Wyścig Pokoju oraz dominacja węgierskich czy japońskich pingpongistów stanowią pieśni przeszłości. Warto zaliczyć się do grona tych czytelników, którzy oklaskiwać będą pióro i oko sąsiada z południa, tak jak mieszkańcy Wrocławia uhonorowali Tolka Piotrowskiego.
|
Autor: Klemens
|
|
|