Rok 1752. Do Rohatyna na Podolu przybywają kasztelanowa Katarzyna Kossakowska i towarzysząca jej poetka Elżbieta Drużbacka. Jednym z gości na powitalnej kolacji jest miejscowy proboszcz Benedykt Chmielowski, autor pierwszej polskiej encyklopedii. Ksiądz i poetka, osoby rozmiłowane w księgach, szybko znajdują wspólny język – rozpoczynają rozmowę, którą później kontynuować będą w listach.
Nieco później, także na Podolu, pojawia się młody, przystojny i charyzmatyczny Żyd - Jakub Lejbowicz Frank. Tajemniczy przybysz z odległej Smyrny zaczyna głosić idee, które szybko dzielą społeczność żydowską. Dla jednych heretyk, dla innych zbawca już niebawem ma wokół siebie krąg oddanych sobie uczniów, zaś wywołany przezeń ferment może odmienić bieg historii.
Rzadko się zdarza, bym został zaskoczony jakimś ogólnym faktem z dziejów Polski, nawet jeśli moja wiedza w danym temacie miałaby się doń ograniczyć. Tymczasem nazwa „frankizmu” nie mówiła mi kompletnie niczego, co tłumaczę sobie ogólnym ubóstwem dydaktycznych źródeł poświęconych żydowskiej obecności w Polsce, lecz co w istocie jest tylko racjonalizacją. Tym większe uznanie należy wyrazić dla
Olgi Tokarczuk, która beletrystycznie postanowiła dane zagadnienie uczynić kanwą swej nowej powieści.
Co istotne, a o czym czytelnik dowiaduje się dopiero na samym końcu, książka ma solidne podstawy faktograficzne, stoi bowiem za nią solidna praca u źródeł, tak samej pisarki, jak też szeregu osób ją wspomagających. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z literaturą piękną, przy czym w jednym z końcowych rozdziałów autorka sama tłumaczy, że rozpatrywanie tej w kategoriach prawdy i fałszu jest nieporozumieniem.
„Księgi Jakubowe” mają w istocie kilku bohaterów, lecz niewątpliwie najważniejszym jest Jakub Frank, założyciel mesjańskiej sekty źydowskiej, a także jej lider i samozwańczy zbawca. Nie jest to jednak książka w żadnym razie biograficzna, autorka śmiało wplata wątki fantastyczne, ale też oddaje ducha epoki, chociażby poprzez sięgnięcie do źródeł.
Niestety, niezbyt zrozumiała jest powierzona przez nią rola księdzu Benedyktowi Chmielowskiemu i Elżbiecie Drużbackiej, ówczesnej poetce. Można odnieść wrażenie – do czego Olga Tokarczuk poniekąd sama się przyznaje – iż te osoby ją po prostu oczarowały i niejako „na siłę” zostały „doczepione” do
„Ksiąg”, mimo że fabuła nie straciłaby właściwie niczego w sytuacji braku wątków związanych z tymi postaciami.
Pewnym nieporozumieniem jest także warstwa edytorska książki – szereg zarzutów można postawić pod adresem czcionki czy wykroju stron, i nie da się całej winy scedować na wymogi autorki w zakresie oprawy całości.
„Księgi Jakubowe” to książka bardzo dojrzałego i wrażliwego pióra, nie wolnego od erudycji oraz woli do dzielenia się tąże. Z pewnością nie każdy czytelnik doceni urok tego dzieła, wielu wzburzy się na nieprawomyślność autorki (niestety mającą bardzo silne zakorzenie w faktach). Całość stanowi jednak dzieło, którego lektura dostarcza wiele przyjemności.
|
Autor: Klemens
|
|
|