W pustynnym mieście-państwie Gujaareh jedynym prawem jest spokój. Porządek utrzymują kapłani bogini snu, zwani zbieraczami – zbierają sny obywateli, leczą chorych i rannych, prowadzą śniących w życie wieczne… Nie zważając na to, czy śniący się na to zgadza. Kiedy Ehiru – najsławniejszy z miejskich zbieraczy – otrzymuje zlecenie pobrania snów kobiety, przysłanej do Gujaarehu z misją dyplomatyczną, niespodziewanie dla samego siebie zostaje wciągnięty w spisek, który może doprowadzić do wybuchu niszczącej wojny.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, iż felerem współczesnej literatury zaliczanej do fantastyki, zwłaszcza spod znaku miecza i smoków – tzw. fantasy – jest zupełne abstrahowanie przezeń od aktualnych tematów i prądów, pomijanie kwestii ważnych, ograniczając się co najwyżej do lekkich mrugnięć oka. Tymczasem prekursorzy gatunku byli osobami o wyrobionym światopoglądzie, niekoniecznie zresztą wpasowującym się w otaczającą ich większość, by wskazać na gorliwy katolicyzm
Tolkiena czy wręcz nachalny w swej żarliwości ewangelikalizm
Lewisa. Na szczęście od czasu do czasu można natrafić na autora, który pragnie czegoś więcej niż tylko oczarowania czytelnika „fajerwerkami” magii.
Tego rodzaju wątkowi jest bowiem poświęcony
„Zabójczy księżyc”, który traktuje o aktualnym przecież współcześnie zagadnieniu legalizacji eutanazji na życzenie. Amerykańska pisarka posuwa się nawet dalej, rozważając kwestie związane z eutanazją osób niezdolnych do wyrażenia własnego zdania, w szczególności osób chorych na umyśle oraz dzieci. Jej konkluzje może są nieco zbyt oczywiste, niemniej czyni to prezentowany świat nieco bardziej realistycznym.
Co istotne, autorka nie ogranicza się wyłącznie do przedstawienia jednej strony medalu, wskazuje również na spojrzenie odmienne, bynajmniej nie potępiając go w czambuł, jakkolwiek raczej trudno o wątpliwości, po której stronie sporu opowiada się ona sama. Co przewrotne, jednym z głównych węzłów fabuły są nadużycia związane z preferowanym stanowiskiem.
„Zabójczy księżyc” nie jest w żadnym razie twardym moralitetem czy filozoficzną rozprawą w wolterowskim przebraniu, książka bowiem oferuje intrygujący świat oraz postacie, jak też wciągającą fabułę o wcale wartkiej akcji. Pozycja ta broni się również jako lektura na chwile przerw.
Recenzowana pozycja nieco wymyka się współczesnym standardom gatunku, co niestety nie jest aż tak niezwykłym osiągnięciem. Broni się ona jednak jako książka sama w sobie, zaś jej etyczne pretensje stanowią o wartości dodanej.
|
Autor: Klemens
|
|
|