Polska nie miała okazji być państwem kolonialnym (o ile nie rozpatrywać w tych kategoriach Kresów), w kategoriach ciekawostki można rozpatrywać zamorską posiadłość Kurlandii jako „łańcuchowo” podporządkowaną królom na Wawelu (a i tak niedługo). Z jednej strony rodzi to uczucie niedosytu, gdyż niemal każdy skrywa w sobie dziecięce marzenie o dalekich podróżach i obcych ludach, z drugiej strony zaś uwalnia od wyrzutów sumienia związanych ze zjawiskiem kolonializmu. Temu ostatniemu – w jego ostatnich podrygach – poświęcona jest książka „Chmury i łzy”.
Akcja powieści rozgrywa się w latach poprzedzających tzw. powstanie Mau-Mau, jak i w jego trakcie, kończy się zaś na progu niepodległości – książka została napisana tuż po uzyskaniu (czy odzyskaniu) niepodległości przez Kenię. Losy to dla przeciętnego Polaka zupełnie nieznane, już więc ten egzotyzm czyni ją dodatkowo interesującą.
Głównym bohaterem powieści jest Njoroge, chłopiec wywodzący się ze specyficznej, bo poligamicznej rodziny tubylczego pracownika rolnego o imieniu Ngotho. Tak jak marzeniem życia dla ojca jest posiadanie ziemi na własność, o tyle pragnieniem jego najmłodszego syna jest uzyskanie wykształcenia. Tak naprawdę jednak przez jednego i drugiego przemawia najbardziej naturalna aspiracja ku polepszeniu bytu własnego oraz bliskich.
Tak naprawdę jednak grono bohaterów jest znacznie szersze – i nie dotyczy to wyłącznie pozostałych członków danej rodziny, lecz rozciąga się ono na całe społeczności, nie tylko zresztą afrykańskie (również wewnętrznie podzielone) i osadnicze, lecz również choćby (h)induskie. Teoretycznie żyją one w pokoju, lecz ta koegzystencja jest wymuszona i grupy te zmierzają ku konfrontacji.
Autorowi należy oddać, iż jakkolwiek wiernie trwa przy swych korzeniach, to nie traci literackiego dystansu, próby ucieczki od uogólnień. Ot, choćby taki pan Howlands przeistacza się z osoby zranionej przez przemoc po tą sięgającą, lecz jego najmłodszy syn jest już bardziej Kenijczykiem niż Anglikiem, tyle że białym. Pisarz nie ucieka od konstatacji, że pojęcia ojczyzny oraz tożsamości wymykają się najprostszym uogólnieniom.
Atutem książki jest cecha poniekąd niezależna od pisarza, a mianowicie data jej powstania. Pozycja ta została napisana w 1964 roku, gdy serca Kenijczyków były jeszcze pełne prostych nadziei, podobnie jak większości afrykańskich narodów. Stanowi ona doskonałą kronikę epoki, pewnego rodzaju relikt, ale i przestrogę na przyszłość.
Wartość historyczna danej książki nie zamyka się tylko w tym – wystarczy wskazać, iż została ona opublikowana po angielsku pod zanglicyzowanym nazwiskiem autora – zapisywanego jako
James Ngugi – który następnie „strybalizował” swoje nazwisko do formy
Ngũgĩ wa Thiong'o i zaczął tworzyć w języku kikuju.
„Chmury i łzy” to powieść krótka, wręcz nowela, miejscami nieco przebrzmiała, przynajmniej gdy nie wysłucha się opowieści rodowitego Afrykańczyka. Prostota nie oznacza prostactwa, rzeczona pozycja zaś niewątpliwie zasługuje na miano dzieła, przebrzmiałego może pod względem odniesień do współczesności, jednak nie natury ludzkiej jako takiej.
|
Autor: Klemens
|
|
|