Dawno, dawno temu, gdy Polacy przekonywali się, że nie są gęsiami i swój język mają (a byli w tym temacie tylko nieznacznie zapóźnieni w porównaniu do większości narodów Europy), piśmiennictwo w innych zakątkach świata – bynajmniej nie galaktykach – kwitło na skalę zdumiewającą nawet i dzisiaj. Mowa o Chinach, czyli kraju, w przypadku którego miast na niedobór źródeł pisemnych badacze skarżą się na ich nadmiar. Ale nie tylko ilość była wymowna, lecz także jakość – spośród kilku ponadczasowych dzieł zwykło się wymieniać m.in. „Kwiaty śliwy w złotym wazonie”.
Należy zaznaczyć to już na samym początku – rzeczona pozycja może być śmiało prezentowana jako książka erotyczna, jeśli nie miejscami wręcz pornograficzna (o ile zauważa się różnicę). Nie jest to bynajmniej żadna
„Kamasutra” rodem z Państwa Środka, raczej powieść w klimacie współczesnych książek o niejakim Grey’u.
Wybujała erotyka „atakuje” czytelnika z niemal każdej strony, bynajmniej jednak nie ma ona (przeważnie) charakteru niesmacznego, prowadzącego do utraty apetytu. Owszem, mamy do czynienia także z homoseksualizmem (męskim) czy tym, co kilka wieków temu było postrzegane jako kazirodztwo (np. stosunek płciowy z teściową bądź zięciem), współcześnie nie robi to jednak wielkiego wrażenia, a (nieznany) autor skłonny był raczej do używania frazy poetyckiej niźli „medycznej”.
Atutem książki, czyniącą ją wartym przeczytania dla osób, które problemy z trądzikiem młodzieńczym mają już za sobą, jest świetne sportretowanie minionej epoki w świecie nam właściwie nieznanym. Przy czym od razu należy zaznaczyć, iż jakkolwiek akcja książki jest osadzona na początku dwunastego stulecia (chrześcijańskiego kalendarza), tym niemniej stanowi ona paszkwil na realia szesnastowieczne. Tyle że jakie to ma znaczenie, skoro jedne i drugie są podobną enigmą.
Tłumaczenie
„Kwiatów śliwy w złotym wazonie” zostało uwspółcześnione, tj. w znacznej mierze zaniechano archaizacji, która właściwa jest dla chińszczyzny danej pozycji ocenianej przez osobę władającą tym językiem. Osobiście zabieg ten niespecjalnie przypadł mi do gustu, choć niewątpliwie służy on ułatwieniu przyswajalności całości.
Przedmiotowa książka jest ciekawym i wartościowym dziełem, choć niejednokrotnie rażącym wrażliwość osoby wychowanej w kulturze o judeochrześcijańskim podejściu do seksu i instytucji małżeństwa. Choćby jednak z tego względu warto się z nią zapoznać, a mianowicie, by lepiej poznać siebie i otaczających ludzi.
|
| Autor: Klemens
|
|
|
|
|
Tytuł :
