Johan Andersson zwany Andersem Mordercą niemal całe dorosłe życie przesiedział w więzieniu za rozboje. Kiedy w wieku pięćdziesięciu sześciu lat wychodzi na wolność pełen skruchy postanawia żyć jedynie z wymuszeń. Traf chce, że na jego drodze stają kobieta pastor i recepcjonista podrzędnego hotelu, gotowi pomóc mu rozkręcić działalność. Interes idzie jak z płatka, do czasu kiedy Anders doznaje religijnego objawienia. Sprawy między wspólnikami niecnego procederu komplikują się aż do granic absurdu.
Oto przewrotna historia o ludzkiej naturze, szaleństwie mediów i religijnym fanatyzmie, czyli o współczesnym świecie, który jest jednym wielkim paradoksem.
Szwedzi niewątpliwie nie mają do końca wszystko poukładane jak należy w swych czaszkach – a może po prostu jest to efektem wystawienia na skrajnie odległe dla pierwotnych hominidów oświetlenie – liczone bądź w minutach, bądź też w dobach. Ichniejsze kryminały są pełne mroku i czerni, ale przypadłość ta jest właściwa również dla wywodzących się z drugiej strony Bałtyku satyr i komedii.
Tytuł nowej książki
Jonasa Jonassona (skłonnego do pokpiwania z własnych personaliów – zwykło się to zwać ucieczką poprzez atak) mógłby wzbudzić palpitacje serca u niejednego apologety 2 Korpusu Polskiego, rzecz jasna jednak szwedzki pisarz miał na myśli swego rodaka, rzecz jasna nawet nie noszącego imienia Anders.
Tytułowy Morderca bynajmniej nie jest głównym bohaterem książki, tymi są bowiem osoby co prawda przedstawione z imienia i nazwiska, które jednak narrator zwykł określać mianem recepcjonisty i pastor (bynajmniej nie pastorki, choć w istocie kobiety z koloratką), jakkolwiek nazwy te szybko okazują się przebrzmiałe.
Jak zwykle w twórczości
Jonassona chodzi o pieniądze, podlane solidną dawką nielegalności oraz bezprawia (rozróżnij to sam, Czytelniku), podlaną rozkosznym sosem z – a jakże! – czarnego humoru. Inaczej jednak niźli to miało miejsce w przypadku
„Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął” oraz
„Analfabetki, która potrafiła liczyć” tym razem autor postanowił dać sobie spokój z aluzjami historycznymi oraz podążyć ścieżką czystej fikcji.
Leitmotivem powieści jest Bóg i religia, zdecydowanie w tej kolejności, jakkolwiek Czytelnikowi początkowo może się zdawać, że niżej podpisany nie wie, pod czym się podpisuje poniżej, a i pisownia pierwszego ze wspomnianych wyrazów winna się raczej powstrzymywać od sięgania po jakiekolwiek kapitaliki. Wbrew jednak tym uwagom i oczekiwaniom Szwed bynajmniej nie chce być tak konwencjonalny, jakby oczekiwano.
„Anders Morderca i przyjaciele (oraz kilkoro wiernych nieprzyjaciół)” to pozycja niebanalna, można nawet rozważać, czy nie świadcząca o postępującym dojrzewaniu autora. Osoba preferująca jednak stanowczo lżejszą rozrywkę również jednak będzie ukontentowana.
|
Autor: Klemens
|
|
|