Mogłoby się wydawać, iż forma opowiadania dla reprezentanta fantastyki jest dość bezpiecznym wyborem – całość można oprzeć tak naprawdę na pojedynczym koncepcie, zaś nie ma potrzeby „zapełnienia” luk mniej czy bardziej wartką – i sensowną – akcją. Mimo wszystko jednak bezpieczeństwa nie należy tutaj mylić z prostotą.
Zbiór
Janusza Jurgielewicza obejmuje dość typowe teksty sci-fi, niewymagające od czytelnika radykalnych wolt w samym sposobie myślenia, zupełnie odmiennego postrzegania znanej rzeczywistości bądź odrzucenia części znanych jej prawideł. Uraczeni zostaniemy tak klasyczną „space operą”, jak i odrobiną cyberpunku, ani przez moment jednak nie poczujemy się zagubieni.
Poszczególne teksty są dość krótkie, a zarazem nasycone do każdego słowa, właściwa lektura winna więc obejmować jedno nieprzerwane podejście. W odmiennym razie dość łatwo zgubić wątek i później jest już niemal niemożliwy powrót w znane i zrozumiałe koleiny.
Niestety największą przywarą kolejnych tekstów są mało przekonujące zakończenia. Nie chodzi bynajmniej o to, by były one niepowiązane z wcześniejszą treścią, tylko nieraz rozczarowują swoją miałkością bądź „przewidywalną nieprzewidywalnością”, dość wymuszoną i pozbawioną lekkości pocałunku złożonego ziemi po nokautującym ciosie.
„Ojcowie Nowej Ziemi” to antologia nieco pretensjonalna, jak chociażby poprzez odwołanie się do twórczości niekwestionowanego mistrza, jakim był
Stanisław Lem, i to poprzez bezpośrednie wykorzystywanie chociażby stosownych nazw osobowych. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że najciekawsze pomysły nie zostały docenione przez samego autora.
|
Autor: Klemens
|
|
|