Najsilniejsi i najsprytniejsi z Graczy dotarli do końcowej fazy Endgame. Klucz Ziemi oraz Klucz Niebios już odnaleziono, ukryty pozostał ostatni klucz do wygranej i ocalenia świata – Klucz Słońca. Zwycięzca może być tylko jeden!
Maccabee gra, by wygrać. Posiada Klucz Ziemi i Klucz Niebios, teraz zrobi wszystko, by zdobyć Klucz Słońca. Ale w Endgame nic nie jest stałe. Maccabee musi grać ostrożnie i bacznie pilnować pleców. An Liu gra dla śmierci. Jego celem jest powstrzymanie Endgame i zagłada całego świata. Aisling porzuciła Grę i zdecydowała się walczyć po stronie życia.
Aisling, Sarah, Jago, Shari i Hilal nie chcą dopuścić do zakończenia Endgame. Klucz Słońca nie może zostać odnaleziony. Tych pięciu Graczy postanowiło ustanowić własne reguły Gry.
Wszystkich łączy jedno: są gotowi umrzeć, by osiągnąć zamierzone cele. Doprowadzą sprawy do końca, ale na własnych zasadach.
Nieco więcej czasu niż poprzednio polski wydawca kazał czekać rodzimym czytelnikom na premierę trzeciej – i ostatniej – odsłony
cyklu „Endgame”. Pociąga to za sobą ten oczywisty skutek, iż w pamięci odbiorcy niektóre fakty mogły ulec zatarciu, nieco trudniej jest wdrożyć się w lekturę. Zwłaszcza że ta w tym nie pomaga, autorzy założyli bowiem stuprocentową koncentrację czytelników.
Feler ten jednak szybko blaknie, albowiem tak książka, jak i cały cykl, to klasyczny przedstawiciel gatunku akcji, gdzie przeszłość nie ma wielkiego znaczenia, ważne jest „tu i teraz”, pełne strzałów, wybuchów, czy choćby pościgów.
Całość dopełniają jednak także iście astronomiczne „przyprawy”, w postaci meteorytu mówiącego Zachodowi „sayonara”, co oznacza, że nie obejdzie się bez dänikenowszczyzny. Niestety, ta ostatnia jest potencjalnie najsłabszym elementem opowieści, twórcy zapomnieli od prostej prawdy, że niedomówienie potrafi być atrakcyjniejsze od trywialnej prawdy.
Z drugiej strony jednak – jeśli
„Reguły Gry” miały być zwieńczeniem, to zabrakło im jakiejś naprawdę mocnej kropki nad i, domykającej całą opowieść. Miast tego czytelnik jest raczony tanią scenką w rodzaju obejmujących się Izraelczyków i Palestyńczyków z
„Dnia Niepodległości”, co nadaje całości niezwykle komercyjnego pokotu.
Lektura
„Reguł Gry” nie rozwiewa jednak zasadniczej wątpliwości towarzyszącej cyklowi od samego początku – czy seria książkowa stanowi dodatek do nowatorskiej akcji marketingowej, czy też raczej ta ostatnia stanowi li tylko dodatek.
Recenzowana książka niestety rozczarowuje, po intrygującym
„Wezwaniu” okazując się typowym produkcyjniakiem, stanowiącym nie tyle kolaż, co wręcz miszmasz popularnych wątków i skojarzeń. Nie stanowi ona dopełnienia z uniesionymi do góry rękoma triumfalnego biegu po złoty medal, lecz zziajany pad na metę. Teraz pozostaje zaczerpnąć oddech.
|
Autor: Klemens
|
|
|