Kiedy w styczniu 1945 roku, po trwającym blisko trzy lata pobycie w Auschwitz, dziewiętnastoletnia Cilka Klein zobaczyła żołnierzy Armii Czerwonej, podobnie jak garstka innych ocalałych więźniów miała nadzieję na koniec koszmaru. Niestety – została skarżona przez komunistyczne władze o kolaborację i skazana na piętnaście lat łagru w głębi Związku Radzieckiego, na Syberii.
Tak zaczyna się długa, bolesna podróż Cilki. Młoda kobieta, która w Zagładzie straciła całą rodzinę, musi się zmierzyć nie tylko z trudnymi warunkami życia na nieludzkiej ziemi i pracą ponad siły, ale i ciążącym nad nią poczuciem winy.
W sowieckim łagrze spotyka ludzi dobrych i okrutnych, mądrych i zaślepionych. Nawiązuje przyjaźnie, powoli na nowo uczy się ufać innym, aż w końcu znajduje to, o czym do niedawna nie śmiała nawet marzyć – miłość, która da jej siłę, by myśleć o przyszłości.
Historia losów młodziutkiej dziewczyny, którą Lale, tatuażysta z Auschwitz, uważał za najdzielniejszą osobę, jaką kiedykolwiek poznał. To opowieść o cierpieniu, ale także o niezwykłej odwadze i harcie ducha w obliczu niesprawiedliwości i okrucieństwa. Opowieść o sile, niezłomności, człowieczeństwie i – przede wszystkim – nadziei, nawet w najgłębszych ciemnościach.
Mijają dziesięciolecia od tragedii Holocaustu, a nie maleje liczba pozycji jej poświęconych, przeciwnie, podejmowane są kolejne tematy, które przez dekady stanowiły tabu, czasami zresztą rodząc wątpliwości co do autentyczności rzeczonych „odkryć”. Niestety współcześnie przygasło zainteresowanie zbrodniami drugiego wielkiego totalitaryzmu XX wieku , mało tego, znowu zaczynają one być relatywizowane. Jednym z rzadkich przykładów współczesnego zainteresowania Gułagiem jest najnowsza książka autorstwa
Heather Morris.
Jakkolwiek pozycja ta nawiązuje do swej słynnej, bestsellerowej poprzedniczki –
„Tatuażysty z Auschwitz” – wątki owe są bardzo luźne, śladowo tłumacząc część fabuły pierwowzoru, w istocie jednak stanowiąc zupełnie samodzielną całość. I jakkolwiek część akcji najnowszej powieści również rozgrywa się w obozach w Oświęcimiu oraz Brzezince, w istocie stanowią one tło wobec życia głównej bohaterki w Workucie.
W posłowiu autorka przyznaje się do szeregu uproszczeń i niestety owe w istocie obniżają ogólną ocenę całości. Zbyt często obniżają one bowiem wiarygodność prezentowanych wydarzeń, co zresztą może stanowić wodę na młyn rewizjonistów wszelakiej maści. Czasami można sobie zresztą zadać pytanie czy aby w ogóle można tu mówić o uproszczeniach a nie niezrozumieniu specyfiki miejsca i okoliczności.
Atutem rzeczonej powieści jest przedstawienie słynnego archipelagu zła z kobiecej perspektywy, co prawda nieobcej literaturze, nade wszystko jednak o perspektywie memuarystycznej, na swój sposób przytłoczonej przez „męski” punkt widzenia
Sołżenicyna czy
Herlinga-Grudzińskiego. Zadać sobie można jednak pytanie na ile autorka nie pozwoliła sobie na autocenzurę, stosunki seksualne w warunkach Gułagu sprowadzając do gwałtu bądź będącego jego następstwem syndromu sztokholmskiego, pomijając wszak obecne w literaturze wspomnianych wyżej autorów prostytuowanie się.
„Podróż Cilki” to książka zajmująca, choć raczej wywołująca rozczarowanie po stronie czytelnika obytego z literaturą łagrową. Dla współczesnego czytelnika może ona stanowić swoiste wprowadzenie do kanonu gatunku, sama jednak nigdy doń nie zostanie zaliczona.
|
Autor: Klemens
|
|
|