Tożsamość biologiczna nie oznacza jeszcze, że wszyscy ludzie są tacy sami. Przeciwnie, wyrastamy w różnych środowiskach przyrodniczych, ale co może jeszcze bardziej istotne, jesteśmy kształtowani przez społeczeństwo, dorobek kulturalny cywilizacji miejsca dorastania. W konsekwencji różnie postrzegamy to, co dla nas podobne, tabu u jednego ludu może być elementem codzienności innego. Czy tak samo jest również w przypadku relacji męsko-damskich, nieograniczających się bynajmniej do sfery seksualnej, czy też jednak w tym przypadku można mówić o pewnym uniwersalizmie?
„Mężczyźni bez kobiet” to zbiór opowiadań japońskiego mistrza pióra (i po trosze autokreacji)
Harukiego Murakamiego, którego jednak tytuł jest nieco zwodniczy, nawiązujący w istocie do ostatniego i najkrótszego utworu. Kobiety bowiem jak najbardziej występują na stronicach przedmiotowej antologii, i to bynajmniej nie w kategoriach tematu rozmów czy bohaterek retrospekcji. Każdorazowo jednak nie budzi wątpliwości okoliczność, iż narrator jest osobnikiem płci męskiej, co już samo w sobie nieco „odczłowiecza” przedstawicielki drugiej połowy ludzkiej populacji, czyniąc je w nieco większym stopniu przedmiotem a nie podmiotem opowieści.
Z pewnością autorowi przy okazji właściwie żadnego opowiadania – może z wyjątkiem
„Niezależnego organu” – nie można zarzucić mizoginii, co bynajmniej nie oznacza, że estetyka i hierarchia wszystkich prezentowanych historii żeńskim czytelniczkom przypadnie do gustu. Niektóre zabiegi literackie zresztą, swoboda w poruszaniu i traktowaniu niektórych tematów może wręcz wywołać pewien dyskomfort po stronie czytelnika również męskiego, wywodzącego się z europejskiego kręgu kulturowego.
Autor prezentuje niewątpliwą sprawność pisarską i doskonały warsztat, trudno jednak o którymkolwiek z opowiadań powiedzieć, że jest ponadczasowe czy też dotyka sedna, uosabiając na nowo jakikolwiek ponadczasowy topos. Trudno nie dopatrzyć się w
„Mężczyznach” umiarkowanie finezyjnego produktu marketingowego, zwłaszcza uwzględniwszy wielość nawiązań do dotychczasowego dorobku Japończyka, czyniąc z rzeczonej antologii swoiste „must have” dla fanów jego twórczości.
Niedosyt budzi nade wszystko skromność recenzowanego zbioru, a mieć na uwadze należy także prosty fakt, że ilość stron jest efektem zastosowania chwytu wydawniczego, a to poprzez zastosowanie dużej czcionki, jak też obszernych marginesów – „normalna” edycja zajęłaby objętość dwukrotnie mniejszą – a co wręcz nie licowałoby z ciężarem poruszanego tematu.
„Mężczyźni bez kobiet” obiecują więcej niż rzeczywiście oferują. Opowiadania składające się na przedmiotową antologię nie są przejawem grafomanii, daleko im jednak do klasy prezentowanej przez wiele innych utworów japońskiego pisarza. Szczególnie, iż tytułowemu tematowi poświęcona jest znaczna część całej tej twórczości.
|
Autor: Klemens
|
|
|