W Nowym Jorku szaleje gang obdarzonych przerażającymi mocami mutantów, który zagraża bezpieczeństwu mieszkańców całej metropolii.
Opas, młodociany gubernator Rox, pragnął uczynić Ellis Island bezpiecznym azylem dla dżokerów. Dlatego postanowił zwerbować skoczków, nastoletnich wyrzutków władających supermocami, zdolnych w mgnieniu oka ukraść ciało człowieka.
Jednakże pod przywództwem szalonego wnuka Tachiona skoczkowie z każdym dniem stają się coraz bardziej okrutni i niepowstrzymani, aż wreszcie okazują się najpoważniejszą groźbą, przed jaką dotąd stanęły dzikie karty…
Cykl
„Dzikich Kart” jest jednym z najdłuższych w historii (najdłuższym?), jak też i bardziej niezwykłym. Przemyślnie kształtuje on rzeczywistość alternatywną, która z jednej strony cechuje się własną historią, z drugiej strony nieodmiennie przenika się z codziennością znaną dla czytelnika. Czasami czyni to jednak w węższym stopniu, jak to ma miejsce w
„Tasowaniu w Dżokerowie”.
Pomimo tytułu tej pozycji wciąż jego głównymi bohaterami są asowie, jakkolwiek niektórzy czytelnicy nie zgodzą się z rzeczoną tezą. Tom ten rozpoczyna się odwołaniem do wydarzeń
poprzednika, acz szybko się rozprawia z niejako głównym jego wątkiem, wysuwając z kolei na plan pierwszy temat dotychczas dość poboczny.
Autorom tej pozycji udało się zadośćuczynić współczesnym standardom dobrej wymagającej powieści, a mianowicie rozpocząć od swoistego trzęsienia ziemi i takowym – niemalże dosłownie – zakończyć, po drodze pozwalając sobie na kilka wstrząsów, lecz również i momentów oddechu, acz o wartkości filmu sensacyjnego.
Nieodmiennie zadziwia spójność snutej opowieści, pomimo faktu, że odpowiada za nią kilku autorów, często o odmiennych stylach, co jednak nie rzuca się od razu w oczy. Bardzo podoba mi się fakt, że właściwie każdy zwrot akcji jest przemyślany i nie sprawia wrażenia rozpaczliwej „boskiej interwencji”.
„Tasowanie w Dżokerowie” to pozycja o mniejszej intensywności niźli tomy poświęcone senatorowi Hartmannowi, zarazem zaś potrafiąca spowodować wzrost ciśnienia i pobudzić skłonność do rzucania inwektywami… by następnie poczuć pewną satysfakcję. I wolę sięgnięcia po kolejny tom, i kolejny…
|
Autor: Klemens
|
|
|