Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Elżbieta Cherezińska - Korona śniegu i krwi

Elżbieta Cherezińska - Korona śniegu i krwi

Informacje o książce

dots Tytuł: Korona śniegu i krwi
dots Autor: Elżbieta Cherezińska
dots Ilość stron: 768
dots Wydawnictwo: Zysk i S-ka
dots Rok wydania: 2012
dots Cena: 49,90 PLN
dots Autor recenzji: Wojciech „Dziadó” Kuczyński
dots Data recenzji:
dots Ocena: 65/100


Rozbicie dzielnicowe – okres w średniowieczu, podczas którego Polska była podzielona na parę księstw, rządzonych przez skłóconych Piastów. Księstw przybywało, wraz z kolejnymi członkami rodziny królewskiej, upominającymi się o swoją schedę. Dopiero Władysław Łokietek zdołał je zjednoczyć i zasiąść z powrotem na królewskim tronie, który do tej pory stał pusty. Elżbieta Cherezińska postanowiła wziąć na warsztat te czasy i stworzyć powieść, opisującą zmagania książąt piastowskich w walce o koronę.

„Korona śniegu i krwi” to książka nominowana do tegorocznej nagrody Gryfia – ogólnopolskiej nagrody literackiej, ufundowanej przez „Kurier szczeciński”. Dostaje ją autorka najlepszej książki – może to być powieść czy tez zbiór wierszy, ale wśród nominowanych nie brakuje także twórczości naukowej o szeroko pojętej tematyce humanistycznej. Mimo wszystko „Korona” dość mocno wyróżnia się na tle pozostałych nominowanych książek – jest to jedyna powieść historyczna z elementami fantastyki. Głównym bohaterem tej pozycji jest książę Przemysł II, książę Starszej Polski, pragnący zjednoczyć pod swoim panowaniem państwo polskie. Poznajemy także losy innych książąt piastowskich: Henryka, księcia wrocławskiego, Władysława, zwanego karłem, oraz reszty ich rodzeństwa. Równie istotnymi dla wydarzeń rodami są Gryfici z Barnimem I na czele, a także Przemyślidzi, władający Czechami i pragnący zdobyć władzę w Polsce oraz Askańczycy, wywodzący się z Brandenburgii, chcący także zdobyć jak najwięcej dla siebie i nie stroniąc od brudnych sztuczek. Akcja powieści jest rozciągnięta na przestrzeni 40 lat i ukazuje nie tylko zmagania bohaterów w walce o władzę, ale także starcie wiary chrześcijańskiej i Starszej Krwi – pogańskiego dziedzictwa krwi, którym obarczeni są niektórzy bohaterowie, a którego celem jest nie tyle przywrócenie do łask dawnych wierzeń, co raczej umieszczenie jego potomka na tronie.

„To może być polska gra o tron” – tymi słowami wydawca zachęcał Cherezińską do umieszczenia fabuły książki w czasie rozbicia dzielnicowego. Czy jednak w istocie wyszedł z tego twór godny do porównywania do „Pieśni Lodu i Ognia”? Nie jestem w stanie odpowiedzieć precyzyjnie na to pytanie – nie oglądałem serialu (niestety mieszkam w jaskini, a prędkość łącza na moim granitowym laptopie pozwala tylko na przesyłanie wiadomości tekstowych), powieści George’a R.R. Martina także nie miałem jeszcze okazji czytać. Wydaje mi się jednak, że oczekiwania pana Zyska były zbyt wysokie. Fabuła „Korony” jest ciekawa, a do tego – mimo mnogości bohaterów i wątków – całkiem przejrzysta. Jest parę nieoczekiwanych zwrotów akcji – chociaż dla dobrego historyka nie są one tak zaskakujące… i tyle. Nie znalazłem w tej książce nic zachwycającego, od strony fabularnej jest „tylko” dobra.

Elzbieta Cherezinska   Korona sniegu i krwi 220107,1


Trzeba poświęcić także nieco uwagi elementom fantastycznym w powieści. Pierwszym z nich i zarazem najpowszechniejszym są żywe godła książąt. Orły czy też lwy noszone na szatach tudzież sztandarach to żywe istoty, które mogą zejść z płócien, na których zostały umieszczone i manifestować przeróżne zachowania, najczęściej w reakcji na czyny ich posiadaczy. Nie są jednak stałymi towarzyszami i rzadko kiedy wchodzą w fizyczne interakcje z innymi istotami – jeżeli już to robią, to w stosunku do innych zwierząt herbowych lub do ludzi, blisko powiązanych z posiadaczami herbu. Kolejnym elementem fantastycznym są przejawy mocy wiary – zarówno w przypadku chrześcijaństwa, jak i Starszej Krwi – reprezentantami pierwszego przypadku są książęta Bolesław i Kinga, będący książętami Małej Polski – ich uduchowienie jest tak wielkie, że potrafią unosić się w powietrzu i władają telekinezą, nieobce są im także cuda. Co do Starszej Krwi, to są to typowe pogańskie czary, zaklęcia i rytuały. Trzeba przy okazji także wspomnieć o tym, że w powieści jest także pewna wiedźma, także stosująca magię, jednak nigdzie nie jest powiedziane, jakiego rodzaju to czary… Tym bardziej, że osoba ta nie pochodzi z Polski, a do tego zajmuje wysoką pozycję społeczną. Moja opinia na temat tych elementów fantastycznych? Zacznę od końca – obie formy manifestacji wiary są całkiem ciekawe i – przynajmniej w polskiej literaturze – nowatorskie. Potrzebowałem jednak trochę czasu, by przyzwyczaić się do tego, że Kinga nie zdejmuje normalnie płaszcza, tylko on sam spływa z jej ramion i leci na wieszak, a Bogusław używa swojej małżonki jako lampki do czytania, ponieważ roztacza ona wokół siebie blask rozświetlający ciemności. Natomiast pomysł ożywionych herbów jest moim zdaniem zbędny. Autorka mogła to zachować w bardziej oszczędnej formie – wystarczyłoby, by zwierzęta mogły jakoś reagować, ale żeby nie mogły schodzić z płótna, na którym zostały umieszczone… Po pierwsze zwierzęta te niewiele wnoszą do fabuły – teoretycznie powinny reprezentować charakterystyczne dla danych rodów cechy, w praktyce po prostu zachowują się jak stereotypowe orły albo lwy. Po drugie, czasem zachowania tych istot są komiczne – przytoczę taki przykład: jeden z książąt postanowił posiąść jakąś panią. Co w trakcie tej czynności robi orzeł, znajdujący się na jego koszuli? Skubie swoim dziobem sutek jego partnerki… Moim zdaniem powieść byłaby lepsza bez tych „herbowych pokemonów”.

Kolejny element, na który chciałbym ponarzekać, to mnogość scen łóżkowych. Mogłoby ich być o połowę mniej, a miałyby taki sam wpływ na akcję i prezentację postaci. Ja rozumiem, że można dosyć dosadnie zaprezentować demoniczność Henryka opisując, w jak brutalny sposób bierze swoją kochankę, ale starczy, jak się raz o tym wspomni… To jeden z powodów, dla których ogólnie unikam współczesnej literatury – szczególnie historycznej i fantastyki, pisanej przez kobiety – po prostu tam spółkują zbyt często, co negatywnie wpływa na odbiór powieści. No chyba że jest ona pisana dla niewyżytych piętnastolatków albo sfrustrowanych singielek… Starczy już moich wynurzeń. Po prostu scen łóżkowych w moim odczuciu jest za dużo i są zbędne.

Trzeci powód do narzekania – gdzie tu jest język historyczny? Po lekturach licznych powieści Jacka Komudy, „Krzyżowców” Zofii Kossak-Szczuckiej i oczywiście sienkiewiczowskiej „Trylogii” oczekiwałem, że w „Koronie” będę miał przynajmniej namiastkę tego słownictwa… Ja wiem, że nie ma tu możliwości na archaizację języka pełną gębą – akcja powieści rozgrywa się w latach 1253-1296 i z tego okresu nie przetrwały żadne teksty napisane w pełni po polsku. Ale tu nie ma NIC z języka historycznego, nawet prób stylizacji - i część klimatu powieści szlag trafił. Teraz się zastanawiam, co miała na celu Pani Cherezińska, czyniąc tak a nie inaczej – czy była zbyt leniwa? Nie posiadała wiedzy? Chciała, by książka była dla każdego, łatwa w zrozumieniu? Obojętnie, jakie były jej powody, to jednak mogę stwierdzić, że książka straciła dużo w moich oczach, szczególnie w kwestii jej klimacie, jeżeli chodzi o język.

Od strony technicznej książka prezentuje się zacnie. Ma ładną obwolutę, na początku i końcu tej pozycji jest ukazana mapa ówczesnej Polski, możemy także znaleźć opisy poszczególnych rodów i ich członków, którzy są umieszczeni w powieści – to pozwala uporządkować fabułę tym, którzy pogubią się z powodu mnogości postaci. Literówek także brak, co mnie szczególnie zadowoliło. Muszę jednak wspomnieć o jednej rzeczy: w egzemplarzu, który czytałem, mniej więcej w środku książki, jest około 10 niezadrukowanych stron – komuś „zapomniało się” je wydrukować i w tych miejscach była dziura w fabule. Książkę tę jednak wypożyczyłem z biblioteki, więc pewnie jest z wczesnej partii druku – nie wprowadzonej do sprzedaży - a wiem od znajomych, którzy później nabyli „Koronę”, że w egzemplarzach dostępnych na rynku tego błędu drukarskiego nie ma. Zatem proszę uważać przy wypożyczaniu tej powieści i dokładnie ją wcześniej przejrzeć!

„Korona śniegu i krwi” może być porównywana do „Gry o tron” tylko w przypadku jeżeli założymy, że polskie pastisze są w porównaniu do ich zagranicznych oryginałów… niedorobione. Myślę, że to określenie najlepiej pasuje to powieści Cherezińskiej: jest to materiał na świetną powieść, jednak sprawia wrażenie z jednej strony niedopracowanego, z drugiej przesyconego zbędnymi elementami. Nie mogę napisać o tej książce, że jest zła – nie jest jednak tak dobra, jak tego oczekiwałem przed lekturą. Mimo wszystko mam cichą nadzieję, że autorka – wbrew posłowiu przez nią napisanemu – będzie kontynuowała historię Piastów, którą zamknęła pogrzebem Przemysła II, i ukaże Władysława Łokietka zasiadającego na tronie królewskim.


Wojciech „Dziadó” Kuczyński
E-mail autora: dziado(at)gmail.com
Autor: Dziadó


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow