Pewnego dnia młody Ziemianin Arthur dowiaduje się z zaskoczeniem, że jego najbliższy przyjaciel Ford jest kosmitą, a Ziemia niemal za chwilę zostanie zniszczona, gdyż znajduje się na trasie planowanej międzygalaktycznej autostrady. Jak mu przekazuje beznamiętnie przyjaciel, informacja o tych planach została już dośc dawno wywieszona w jakimś galaktycznym urzędzie na planecie Alfa Centauri, tyle że Ziemianie ich nie oprotestowali, co oznacza że wyrażają zgodę. Unicestwienie ojczystej planety oraz zagłada całego ludzkiego gatunku to dla Arthura dopiero początek niesamowitych przygód, albowiem tuż przed katastrofą Ford zabiera go statkiem kosmicznym w podróż po galaktyce, w trakcie której zbiera materiały do nowej edycji kompendium wszelkiej znanej wiedzy, czyli przewodnika Autostopem przez galaktykę. W trakcie tej niekończącej się podróży, odbywanej między innymi w towarzystwie neurotycznego robota Marvina, Arthur spróbuje rozwiązać największą zagadkę kosmosu oraz spróbuje pojąć sens życia.
Literatura science fiction zwykła się kojarzyć z „twardą” naukowością, stanowiącą ucieleśnienie koszmarów każdego ucznia, niezdolnego zmierzyć się z newtonowskimi prawami dynamiki, bądź też iście „mydlanym” charakterem, z pogardą odnoszącym się wobec dorobku nauki, choćby o szkolnym charakterze, o logice i zdrowym rozsądku (a właściwie ich braku) nie mówiąc. Czy pomiędzy tymi wariantami kryje się jakiekolwiek spektrum? I czy można tam ulokować satyrę?
„Autostopem przez Galaktykę” to powieść ze wszech miar humorystyczna, od pierwszej do ostatniej strony. Cechują ją wszelkie możliwe komizmy – postaci, sytuacyjne bądź słowne – a wobec których wprost proporcjonalne jest jedynie natężenie absurdalności, o iście astronomicznej skali groteskowości.
O dziwo jednak – nie jest to pozycja głupia, czy nawet głupawa. Autora ewidentnie bowiem cechuje pewna wiedza, i to właściwie o erudycyjnym charakterze, którą jednak nie epatuje, lecz elementy której zdaje on na czujne oko czytelnika.
„Autostopem przez Galaktykę” to jedno wielkie puszczenie oka przez inteligentnego komika w stronę nie mniej wyrobionego czytelnika.
Momentami jedynie tempo opowieści jest zbyt zawrotne. Chwilami czytelnik zastanawia się, czy w istocie fabuła tak naprawdę ku czemuś zmierza, czy też raczej stanowi tylko pretekst dla kolejnych żartów. To niemałe osiągnięcie zważywszy na skromną objętość rzeczonej pozycji.
„Autostopem przez Galaktykę” pomimo upływu dekad nie straciło ani trochę na aktualności. Wbrew bowiem pozorom, całemu anturażowi, jest to powieść o bardziej uniwersalnym charakterze. Służy jej również fakt, iż autor nie traktuje swego dzieła ani przez moment poważnie, co przy identycznym podejściu ze strony czytelnika może skutkować tylko niemałą satysfakcją ze strony tego ostatniego.
|
Autor: Klemens
|
|
|