W centrum Sztokholmu znaleziony zostaje martwy mężczyzna. Z pozoru wygląda to na tragiczną śmierć bezdomnego, jednak pomimo cech charakterystycznych jego tożsamości nie udaje się ustalić. Lekarka sądowa, Fredrika Nyman, kierując się swoimi podejrzeniami, kontaktuje się z Mikaelem Blomkvistem.
Dziennikarz niechętnie zabiera się do sprawy. Świadkowie potwierdzają co prawda, że mężczyzna kilkukrotnie bełkotał coś pod adresem Johannesa Forsella, szwedzkiego ministra obrony – ale czy faktycznie coś mogło ich łączyć?
Mikael bezskutecznie próbuje skontaktować się z Lisbeth Salander, która po pogrzebie Holgera Palmgrena wyjechała z kraju. Blomkvist nie wie, że Lisbeth trafiła do Moskwy, by raz na zawsze wyrównać rachunki ze swoją siostrą Camillą. Salander podjęła decyzję – będzie myśliwą, nie ofiarą.
Mikael Blomkvist wiódł dość spokojną egzystencję pod piórem
Stiega Larssona – owszem, od czasu do czasu wpadł na trop jakiejś afery, zgłębiając której tajniki musiał zmierzyć się z ludzkim brudem, czasami wręcz okrucieństwem, daleko mu jednak było do przygód takiego Bonda, Jamesa Bonda.
David Lagercrantz szanując spuściznę poprzednika postanowił jednak podążyć inną drogą, o ile jednak początkowo dość nieodległą, to w przypadku „Tej, która musi umrzeć” popuścił już wodze wyobraźni.
Przedmiotowa pozycja zamyka – przynajmniej wedle dotychczasowych deklaracji – cały cykl i ma stanowić swoiste pożegnanie z jej bohaterami. Większa jej część jednak w żaden sposób na to nie wskazuje, przeciwnie, rodzi wrażenie, iż ciąg dalszy nastąpi.
Niestety autor nie zna już specjalnego umiaru w angażowaniu swych postaci w najdziwniejsze relacje, każda nowa persona musi zaś nieść na swych barkach ciężar wręcz egzotycznej niezwykłości. Najzwyczajniej braku postaci zupełnie zwykłych, wręcz szarych, ani skrajnie antypatycznych, ani patetycznie bohaterskich. O ile atutem pierwotnej trylogii
„Millenium” była pewna „namacalność” postaci – i to z uwzględnieniem postaci Lisbeth Salander, wszak dowodzącej Wielkie Twierdzenie Fermata – to w przypadku recenzowanej pozycji osoby i wydarzenia sprawiają wrażenie – w przenośni, ale i dosłownie – z innego świata.
Nie zmienia to faktu, że lektura danej książki postępuje wartko, nie można bowiem autorowi odmówić warsztatowej sprawności, czytelnik nawet sobie nie do końca uświadamia, w którym momencie dotarł do ostatniej strony, od czasu do czasu tylko kręcąc głową na „boskie interwencje” w akcję bądź zbyt dogodne rozwiązania poszczególnych wątków.
„Ta, która musi umrzeć” nie jest książką dorastającą
poprzednim odsłonom cyklu, przeciwnie, stanowi bardzo niski punkt na sinusoidzie całej serii. Nie oznacza to, iż jest to pozycja jednoznacznie słaba czy po prostu grafomańska, ale pozbawiona jest niezwykłości charakteryzującej nade wszystko pierwsze tomy opowieści.
|
Autor: Klemens
|
|
|