Spoglądając na okładkę „Mechanicznego Anioła” autorstwa Cassandry Clare miałem ochotę wyrzucić książkę do najbliższego kontenera na odpadki. Osobnik o fizyczności lidera kapeli pseudo-rockowych i idola współczesnych nastolatek przybrany w kostium rodem z wiktoriańskiej Anglii nie wzbudził mojej sympatii. Dobrze jednak, że nie tego nie zrobiłem.
„Mechaniczny Anioł” to pierwszy tom nowej serii zatytułowanej
„Piekielne Maszyny”. Seria ta ma być prequelem trylogii
„Dary Anioła”, której kolejne części
„Miasto Kości”,
„Miasto Popiołów” i
„Miasto Szkła” – były recenzowane przez
Villemo. Pierwszy tom nowej serii kontynuuje historię o Nocnych Łowcach i ich zmaganiach z mrocznymi demonami. Zresztą książka zaczyna się właśnie sceną polowania na przedstawiciela z piekła rodem.
Potem jednak akcja się rozwija, poznajemy uroczą, młodą osóbkę (utrzymuje ona średnią wieku bohaterów pani
Clare, czyli około 17 lat), Tessę Gray. Osóbka ta, otrzymuje tajemniczy list od swojego brata, który zmusza ją do opuszczenia Nowego Jorku i wyruszenia w kosztowną i męczącą podróż na Wyspy Brytyjskie. I niech współczesny czytelnik nie śmieje się na tę wieść ironicznie, gdyż w czasach Królowej Wiktorii tak daleka podróż nie należała ani do tanich, ani do bezpiecznych (przypomnę tu Titanica). Niemniej jednak Tessie udaje się dotrzeć do szaroburego XIX-sto wiecznego Londynu bez większych komplikacji. Gdy jednak jej delikatne stópki przyzwyczajone do Nowego Świata zetkną się z europejskim brukiem, zaczną się dziać rzeczy, których nigdy by się nie spodziewała. Porwana przez Mroczne Siostry panna Gray odkryje w sobie nową, niesamowita umiejętność, możliwość przemiany w dowolną osobę, nawet już martwą. Z rak ohydnych Sióstr odbijają ją Nocni Łowcy, którzy stają się dla niej nową rodziną, a ich siedziba, Instytut – nowym domem.
Akcja powieści rozgrywa się – zgadnijcie – w wiktoriańskiej Anglii, o czym mogą świadczyć ubiory bohaterów, podróże dorożkami i.. no właśnie, i to tyle, bo choć rozdziały poprzedzane są cytatami dzieł z epoki, to jednak brak tu smaczków tego okresu, co niestety jest dość sporym minusem.
O wiele lepiej za to prezentuje się psychologia postaci
„Mechanicznego Anioła”. Warto tu wspomnieć o dwóch Nocnych Łowcach: Williamie Herondale’u i Jamesie Spencerze. Są jak bracia, a jednocześnie reprezentują odmienne postawy. Will (to najprawdopodobniej ta hybryda przedstawiciela kontrkultury emo z angielskim dżentelmenem na okładce) jest zabójczo przystojnym młodzieńcem o wrażliwej duszy maskowanej pod płaszczem bezczelnego chama o sarkastycznym poczuciu humoru (choć Geralta z Rivii to chłopak jednak nie przebije). James za to jest subtelny, delikatny i czuły, co czyni go idealnym stereotypem eterycznego kochanka rodem z sagi
„Zmierzch”. Co jednak najciekawsze, obaj bohaterowie przejawiają zainteresowanie piękną Tessą.
Akcja jest wartka, pełna demonów, wampirów i innych fantastycznych stworzeń. Skomplikowany wątek miłosny, nieliniowy czarny charakter i stowarzyszenie o niejednoznacznych celach. Posiadając te cechy, książka ma szanse stać się światowym bestsellerem, jak jej poprzedniczki.
„Mechaniczny Anioł” to mieszanka urban fantasy, opowieści o magii, romansu oraz horroru, podanych czytelnikowi w sposób przystępny i niegłupi. I choć nie jest to pozycja, która powaliła mnie na kolana, to jednak pozytywnie mnie zaskoczyła.
|
Autor: Regis
|
|
|