Życzliwy dla wszystkich głuchoniemy John Singer, który potrafi czytać z ruchu warg, jest idealnym słuchaczem. Nikomu nie przerywa, nikogo nie ocenia. Dlatego też samotni i zagubieni ludzie, którzy nie chcą się pogodzić z własnym losem albo nie potrafią zaakceptować otaczającego ich świata, chętnie mu się zwierzają. Wiecznie pijany wizjoner. Właściciel kafejki, a jednocześnie filozof amator. Lekarz opętany obsesją osiągnięcia swojego życiowego, bliżej niesprecyzowanego celu… Przychodzą do Johna ze swoimi problemami i żaden z nich nie dostrzega jego tragedii… dopóki nie jest za późno.
Są książki kładące nacisk na fabułę, wartką lub niebanalną. Inni autorzy preferują samą egzotykę otoczenia, wychodząc z założenia, iż tak naprawdę czytelnik pragnie podróżować po krainach wyobraźni. W końcu jeszcze inni pisarze wychodzą z założenia, że najważniejszy jest sam klimat, osoba sięgająca po ich tytuły pragnie bowiem odskoczni od znanej jej codzienności. Do której kategorii można by było zaliczyć recenzowaną pozycję?
Na pierwszy rzut oka mogłoby się zdawać, że pierwsza z nich, a to z uwagi na niebanalny charakter głównych bohaterów, odróżniających się od ich otoczenia, a przez to tak naprawdę wręcz skazanych na wszelakie dziwy i niezwykłości własnych losów. Po kilkudziesięciu stronach dochodzi on jednak do wniosku, że to realia amerykańskiego Południa w przededniu wybuchu w dalekiej Europie II wojny światowej będą głównym bohaterem powieści, niczego zaś tu nie zmienia fakt, iż książka powstała wszak w 1940 roku…
W istocie jednak jest jeszcze inaczej, trudno bowiem snutą przez autora opowieść uznać za frapującą, a i scenerii brak jakiegokolwiek prawdziwego dramatyzmu. Owszem, stanowi ona arenę i po trosze przyczynę dramatu, w rzeczy swej jednak nie wyzyskuje swego potencjału, tyleż dostrzegalnego, co wręcz przewidywalnego.
„Serce to samotny myśliwy” to powieść nawet nie o życiu, co bólu z nim związanym, mimo że obserwowanym jeśli nawet nie przez różowe okulary, to z pewną sympatyczną przychylnością, raz po raz zawodzoną przez nieprzejednanie, wręcz okrucieństwo losu.
Przedmiotowa pozycja jest lekturą dość łatwo, acz adresowaną do osób o dość wyrafinowanym poczuciu przyjemności. Pytanie tylko, czy te wysublimowanie w istocie nie jest popadnięciem w pretensjonalność i miałkość…
|
Autor: Klemens
|
|
|