Bóg-Cesarz Kairominas jest panem wszystkiego, co go otacza. Pokonał wszystkich wrogów, zjednoczył cały świat pod swoimi rządami i opanował magię. Większość czasu zajmują mu potyczki z arcywrogiem, który wciąż próbuje najechać świat Kaia.
Dziś jednak jest inaczej. Dziś Kai musi się udać na randkę.
Zewnętrzne moce zmusiły go do spotkania z kimś, kto mu dorównuje – kobietą z innego świata, która osiągnęła równie wiele, co on. Co się stanie, kiedy najważniejszy mężczyzna na świecie zostanie zmuszony, by zjeść kolację z najważniejszą kobietą?
Brandon Sanderson dał się poznać jako twórca dzieł o monstrualnych rozmiarach, czy to autorskich, czy to tworzonych we współpracy z innymi osobami. Tym bardziej zaskakujące jest jego nowe oblicze jako artysty form krótkich.
„Dusza cesarza” była satysfakcjonującym daniem w diecie każdego smakosza literatury fantasy – jak na tym tle jawi się
„Idealny Stan”?
Pierwszym rzucającym się w oczy faktem jest okoliczność jeszcze skromniejszych rozmiarów, niźli to miało miejsce w przypadku wymienionej wyżej pozycji – stanowi ona tylko około dwóch trzecich wcześniej uświadczonego wolumenu, jakże nietypowego nie tylko dla tego pisarza, co i reprezentowanego przez niego gatunku w ogóle.
Jak przystało na Amerykanina – bawi się on konwencjami. Nasz heros jest bowiem takowym z, hm, krwi i kości, nosi chlubny tytuł Boga-Cesarza i od samego początku wiadomo, że nie jest on kimś zupełnie zwykłym. Z drugiej strony od samego początku uświadamia on sobie pewną sztampowość własnej sytuacji.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że
Brandon Sanderson pozostawał pod mocnym wpływem
„Matrixa”, niejako chciał doń dopowiedzieć własną opowieść. Najciekawsze jest jednak to, czego w ogóle nie mówi – a mianowicie to, że życie głównego bohatera może mieć w sobie tyle samo sensu, co każdego z czytelników, acz ten pierwszy przynajmniej sobie uświadamia kondycję, w jakiej tkwi.
Niestety, nim historia w pełni się rozkręci, czytelnik dociera do ostatniej strony. I jakkolwiek zwieńczenie nie jest banalne i tkwi w nim typowa dla tego pisarza otwartość, nie sposób nie pozbyć się rozczarowania. Tylko tyle? Bez żadnej monumentalnej puenty?
„Idealny Stan” to chyba zapowiedź przyszłego kształtu rynku wydawniczego, wypełnionego króciuteńkimi nowelkami, które dawniej – czyli dzisiaj – składałyby się na jakąś antologię, wartą swej ceny. Jakkolwiek bowiem zażądana przez wydawnictwo kwota nie jawi się jako szczególnie wygórowana, w istocie wysoce ona wycenia każde słowo, z którym czytelnikowi dane będzie obcować. Zbyt wysoko.
|
Autor: Klemens
|
|
|