„Elantris kiedyś było piękne. Nazywano je miastem bogów: miejscem pełnym mocy, promiennym i magicznym…”- czytając ten fragment duża część osób myśli, że ma do czynienia z kolejną niczym nie wyróżniającą powieścią fantasy oblaną miodem. Po części mają rację, bowiem najnowsza powieść
Brandona Sandersona do takowych właśnie należy. Jest jednak coś co wyróżnia ją na tym polu i zapewnia niezapomniane przeżycia podczas czytania.
Fabuła książki opowiada o wspaniałym królestwie Elantris, które od wieków żyło w harmonii i pokoju z wszechobecną fauną i florą. Zamieszkane przez różne istoty miasto słynęło z pięknego wyglądu i jeszcze piękniejszego życia. Nie było tu bólu czy śmierci, a każdy człowiek (czy też inna istota) był Kimś. Jednak 10 lat temu coś się stało. Skończyła się dobroć i wieczność panująca w Elantris. Nastały czasy chaosu…
Tak mniej więcej przedstawia się fabuła najnowszej powieści młodego pisarza. Muszę przyznać, że podchodziłem do tego tytułu sceptycznie. Byłem nastawiony na kolejną, schematyczną bajeczkę z happy-endem, która nie niesie za sobą nic poza krótką chwilą wrażeń. I po części to właśnie dostałem. Książka ta bowiem jest napisana schematycznie, wpierw czytasz, a następnie zapominasz po tygodniu ponieważ nie wprowadza ona nic nowego do gatunku. Jest jednak kilka rzeczy, które czynią z niej całkiem niezłą książkę świetnie nadającą się na lekturę do snu.
Pierwszym elementem wyróżniającym tą książkę na polu nakładających się na siebie historii jest miejsce akcji i sposób jego opisania. Tytułowe Elantris jest przedstawione w sposób nadzwyczajny. Ciągnący się opis miasta szczegółowo przedstawia nam miejsce, wokół którego toczy się akcja książki. Wystarczy do tego odrobina wyobraźni i inicjatywy z waszej strony, a na dobre zagłębicie się w opowieść i będziecie mieli wrażenie, że jesteście jednym z mieszkańców mistycznego miasta. Przyznam szczerze, że z tak wspaniałymi opisami miejsc dawno się już nie spotkałem co więcej: mimo tego iż te opisy są długie i wyczerpujące to nie sposób się przy nich nudzić, a to kolejny, wielki plus na konto autora.
Niestety po poznaniu królestwa przychodzi czas na zapoznanie się z profilami postaci, a tu już jest niestety gorzej. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam tu na myśli tego, że portrety bohaterów są złe, chodzi mi po prostu o to, że są bezpłciowe, stworzone bez polotu co przy wspaniałych opisach miejsc wypada dosyć blado. Nie możemy jednak ubolewać przez cały czas – trzeba iść do przodu. Po przeczytaniu kilku stron zapominamy o dość płytkich postaciach i dajemy się porwać całkiem nieźle przemyślanej intrydze. Tutaj również powieść nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym jednak jest w niej coś, że czyta się ją jednym tchem.
Mimo tego iż jest to bardzo gruba książka można ją ukończyć w zaledwie kilkanaście godzin ponieważ jest łatwa, lekka i przyjemna. Warto również wspomnieć, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Młodsi czytelnicy odnajdą tutaj fascynujący świat i historię pełną przygód, ci starsi natomiast zainteresują się pełną zwrotów akcji intrygą. Największą bolączką tego tytułu jest jednak to, że w pewnym momencie jest coraz nudniej. Akcja gna do przodu jak zwariowana, mimo tego jest dosyć nudno i bez większych emocji. Fabuła trochę się rozłazi, a całość niezbyt interesuje. Zapewniam jednak, że dla tych, którzy przebrną przez ten dłużący się moment czeka nagroda. Ostatnie 50-100 stron rekompensuje wszystko to czego nie mieliśmy wcześniej. Intryga się zawiązuje, akcja nabiera ponownie tempa, a fabuła wraca do łask. Można powiedzieć, że zakończenie
„Elantris” to tort, którego śmietanką jest cała reszta: wspaniały, niepowtarzalny, a zarazem intrygujący - to określenia, które najlepiej oddają to co czułem podczas czytania zakończenia.
Reasumując:
„Elantris” to nic innego jak dobre czytadło na jeden raz, o którym się zapomina zaraz po przeczytaniu. Mimo tego jest warte poświęcenia cennego czasu jako, że styl jakim powieść ta została napisana jest niepowtarzalny i obiecuję, że zainteresuje każdego miłośnika (i nie tylko) wszechpojętej fantastyki.
Plusy:
opis miast
ciekawa intryga
wspaniałe zakończenie
Minusy:
dosyć płytkie postaci (nie przeszkadza to jednak zbytnio)
w pewnym momencie zaczyna „ssać”
Książka otrzymuje ocenę 7/10.
|
Autor: Hunter
|
|
|