Virion - szermierz natchniony, który wraz dwudziestoma innymi straceńcami pokonał legion Moy - raptem tysiąc doświadczonych weteranów.
Jak chłopak z dobrego domu został bezlitosną maszyną do zabijania?
Morderstwo, więzienie i ucieczka przed bandą łowców to chyba jeszcze nie powód, żeby tak się stoczyć. A może od początku ktoś na górze zaplanował, że jego przeznaczenie to droga miecza i stosy trupów?
Poznajcie historię najsłynniejszego szermierza Cesarstwa.
Powrót do czasów Achai nie mógł być bardziej emocjonujący.
Kilkanaście lat minęło od daty premiery pierwszego tomu cyklu o Achai, który następnie został wręcz przesłoniony przez
„pięciotomową trylogię” Tomaszewskiego i Kai, która zresztą dość szybko zaczęła się robić męcząca oraz nużąca. Autor postanowił więc wrócić do źródła, gdy miecze jeszcze miały znaczenie, nikomu zaś nie śniły się lotniskowce.
„Virion” to przypadek dość popularnego ostatnio gatunku spin-offów, czyli opowieści dotyczącej bohaterów pobocznych, wysuwających ich na pierwszy plan i nadających im prawdziwie własną twarz – i charakter. Tytuł książki jasno wskazuje, na kim koncentruje się uwaga
Andrzeja Ziemiańskiego i właściwie może być uzupełniony tylko przez jedną uwagę – jest to ktoś inny niż znany dotychczas czytelnikowi.
Pisarz skupia się bowiem na latach młodości – a nawet dzieciństwa – tej postaci, gdy niejaka Achaja jeszcze nie zawitała pod słońcem, przekonując, że tak niebanalna przecież postać nie mogła podążać zupełnie sztampową drogą kariery. Ot, przedstawiciel złotej młodzieży, której nagle zawalił się cały świat.
Autor nieodmiennie aspiruje do miana najbardziej sfeminizowanych polskich pisarzy – choć jego feminizm może wzbudzać daleko posunięte wątpliwości. Co gorsza, formułować je będą tak zwolennicy, jak i przeciwnicy tego ruchu – czasami jest to zresztą duży komplement, jakkolwiek obawiam się, że nie w tym przypadku.
Ziemiański lubi jednak nade wszystko bawić się konwencjami, może i stąd jego fascynacja szeroko rozumianą kobiecą emancypacją. Ot, choćby jego stróże reżimu i więzienni dozorcy może i są nawykli do brutalności, daleko im jednak do prymitywizmu, w swej ograniczoności okazuje się wysoce kompetentni, by nie rzec, iż zdolni do przebłysków geniuszu. Ale i pisarz nieco się zmienia – język jego postaci w końcu zaczyna sobie przyswajać prawdziwie wulgaryzmy, których przecież wręcz należałoby się spodziewać w koszarach.
„Virion” jest wytchnieniem dla czytelnika po ostatnich tomach
„Pomnika cesarzowej Achai”, nadzieją na powrót do pełnego magii – choć bynajmniej niefantastycznego – świata, który dane mu było penetrować przed wieloma laty. Tak mało, a zarazem tak wiele…
|
Autor: Klemens
|
|
|