Upadek jest nieunikniony. Syrinx zostanie zdobyte i splądrowane. Głowa cesarza potoczy się po marmurowej posadzce. Cesarstwo pogrąży się w chaosie i zniknie z map świata.
Plan spiskowców jest doskonały i musi doprowadzić do takiego właśnie finału. Rozumie to nawet Taida. Virion również to rozumie. Tylko...postanowił nie przyjmować tego do wiadomości.
Andrzej Ziemiański lubi stosować zabieg niewielkiego przeskoku czasowego między historiami opowiadanymi w poszczególnych tomach – pozwala to zachować zasadniczą ciągłość snutej opowieści, a zarazem zaskoczyć czytelnika, przy okazji pozwalając na wprowadzenie nowych wątków. Podobnie rzecz się ma z
„Legionem”, w fabule którego czytelnik dość szybko się odnajduje, mimo że początkowo wydaje się on częściowo „niekompatybilny” ze zwieńczeniem
„Pustyni”.
Konfuzja towarzyszy jednak lekturze nawet nie tylko pierwszego rozdziału, co jego początkowej części, szybko doczekuje się ona stosownego wyjaśnienia, czytelnik zaś wraca w znane sobie już koleiny – znane i zasadniczo lubiane. Nawet jeśli groteskowe czy wprost absurdalne.
Urokiem pióra wrocławskiego pisarza jest nawet nie zdolność, co wręcz łatwość, z jaką autor nakłania czytelnika do uwiedzenia się konceptom tyleż zabawnym, co wręcz kuriozalnym. O ile choćby taki
Terry Pratchett szybko zaczął wplatać w kanwę swych powieści traktujących o Świecie Dysku poważniejsze wątki, jak też przesuwać w ich kierunku ciężar całości, o tyle u
Andrzeja Ziemiańskiego czytelnik ma do czynienia z niemal nieustannym rechotem. Na dobre i złe.
Trochę szkoda jednak, że czasami szwankuje logika rozwoju wydarzeń, a wcześniejsze „przerażacze” okazują się dość bezzębnymi strachami na wróble. Trochę nienaturalne – aż w stopniu zabawnym, acz niekoniecznie zamierzonym przez autora – są również nawiązania do wcześniej stworzonych tomów (a traktujących o wydarzeniach późniejszych).
Cykl
„Szermierza natchnionego” kończy się w sposób zborny i spójny ze sposobem jego zapoczątkowania, jakkolwiek by ten oceniać. Pióro twórcy
„Achai” nie straciło na lekkości, a jego powab pozostał niezmienny.
|
Autor: Klemens
|
|
|