Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Alan Campbell - Żelazny anioł

Alan Campbell - Żelazny anioł

Informacje o książce

dots Tytuł: Żelazny anioł (Iron Angel)
dots Autor: Alan Campbell
dots Ilość stron: 348
dots Wydawnictwo: Mag
dots Rok wydania: 2009
dots Cena: 35 PLN


Łańcuchowe miasto Deepgate legło w gruzach, na Martwych Piaskach jest mnóstwo uciekinierów. Spine, świątynni zabójcy, nie mogą się pogodzić z utratą swojego kościoła i próbują siłą powstrzymać exodus mieszkańców miasta. Rachel i młody anioł Dill zostają zawleczeni do świątynnych izb tortur... ale kiedy z otchłani pod miastem wstaje czerwona mgła, zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Po śmierci boga Ulcisa brama do Piekła pozostaje niestrzeżona i potężne siły, które rządzą w niezmierzonych ciemnościach pod Deepgate, dostrzegają swoją szansę.

Tylko synowie bogini Ayen rozumieją nowe niebezpieczeństwo. Cospinol, bóg morza i mgły, przybywa, żeby uratować świątynię swojego brata i dopaść jego morderców. Jego koszmarny statek spowity mgłą, inna wersja piekła, już dotarł do Sandport.

Tymczasem Rachel pragnie jedynie zachować swojego towarzysza przy życiu. Po ucieczce z więzienia, ścigana przez wrogów, musi wybrać się w niebezpieczną podróż przez Martwe Piaski, żeby dotrzeć do odległych krain, Pandemerii i Coreollis. Jednakże pola bitewne w Coreollis są skazane na to, żeby stać się miejscem starcia potęg, walki ludzi, bogów, archontów i niewolników, których tragiczna sytuacja zmusiła do zawarcia sojuszu. O wyniku tej bitwy zadecyduje nie siła, lecz poświęcenie. I nieważne, kto wygra, będzie to zła wiadomość dla wszystkich... oprócz wciąż rosnących armii Piekła.


Wielkim atutem pierwszej części cyklu wykreowanego przez Alana Campbella„Nocy blizn” – był jej niepowtarzalny klimat. W szczególności był to wynik umiejscowienia akcji książki w mieście Deepgate, o tyle nietypowym, iż rozciągającym się nad wielką otchłanią. I to dosłownie się rozciągającym, gdyż zbudowanym na fundamencie wielkich łańcuchów przerzuconych z jednego brzegu otchłani na drugi. Siłą rzeczy musiało to znaleźć przełożenie na całą kulturę ludu zamieszkującego w tym tak niecodziennym miejscu, jego religię, jak i nawet najtrywialniejsze zwyczaje. A to musiało wzbudzić ciekawość i idące za nim pragnienie następnej strony, i jeszcze jednej, i jeszcze...

Z obawami więc sięgałem po „Żelaznego anioła”, stanowiącego kontynuację cyklu – Deepgate bowiem w ogromnej części runęło w przepaść, dogmaty religijne całej społeczności okazały się niezgodne z mroczną rzeczywistością, a i tajemnice wyklętego nocnego łowcy – Carnival – zostały odsłonięte dla czytelnika. Jakby tego było mało, także zło wcielone (acz jakże przebiegłe i frapujące!) w postaci Devona odeszło w niebyt przeszłości. Cóż więc jeszcze ciekawego mógł nam opowiedzieć autor?

Aniele 204850,1


Początek, o dziwo, jest jednak wielce obiecujący – poznajemy braci Ulcisa, o których wcześniej słyszeliśmy jedynie półsłówka, a ich rytuały, ich codzienność każe nam wysoko podnieść brwi – ze zdziwienia i zaintrygowania. Szybko bowiem odkrywamy, iż to, co wcześniej uważaliśmy za kluczowe dla losów świata, była tak naprawdę jedynie drobnostką w oczach bogów, może wspomagające w podjęciu pewnych decyzji, lecz jednak wciąż drobnostką.

Niestety, gdy przychodzi do „konkretów”, jest już coraz gorzej i gorzej. Klimat książki zaginął jednak wraz z Deepgate, a już ostatecznie wraz z Carnival, która jest wielką nieobecną „Żelaznego anioła”, jej rola zaś jest wręcz wybitnie epizodyczna. Dzieje się to jednak z wielką szkodą dla samej logiki ciągu wydarzeń, czegoś więcej bowiem można by było oczekiwać od istoty, która od swego rodziciela – Ulcisa – przejęła moc setek tysięcy dusz, którymi ten się poił przez trzy tysiąclecia...

Fabuła książki kilkukrotnie zmienia swe miejsce i bohaterów, co zresztą ją ratuje przed zupełnym zanudzeniem czytelnika. Rzekłbym nawet, iż poza obiecującym początkiem najlepszą jej częścią jest ostatnia, która przyjmując nieco konwencję kryminału zmusza czytelnika do intelektualnego wysiłku, a nawet do chwili zabawy. Nie ratuje to jednak całościowego obrazu książki.

Wraz z Devonem odeszła także skłonność autora do głębszej analizy mroków ludzkiej duszy, co czyniło „Noc blizn” książką niejednokrotnie wręcz przerażającą. Tymczasem w „Żelaznym aniele”, choć autor nie zarzuca makabry, to częściej przyjmuje ona postać raczej groteskową, wręcz karykaturalną. Nie sposób się bać przy lekturze, co najwyżej można poczuć niesmak.

O przekładzie niniejszej pozycji należy powiedzieć, iż jest on konsekwentny, prawie wszystkie nazwy własne pozostały niezmienione, na czym jednak moim zdaniem całość traci, a to ze względu na zupełny brak przypadkowości w kreowaniu tychże przez autora. Nieuważnemu czytelnikowi – tudzież niewładającemu mową Szekspira – musi zaś to ulecieć.

„Żelazny anioł” jest pozycją rozczarowującą, wszystkie moje obawy żywione przed sięgnięciem po niego okazały się ze wszech miar uzasadnione. Paradoksalnie więcej satysfakcji może dostarczyć on osobom, które nie czytały „Nocy blizn”, oczekiwania tych bowiem nie będą aż tak duże, jak czytelników ujętych przez pierwszą odsłonę cyklu. Zbyt łatwo Campbell uśmiercił swe miasto i zabrakło mu pomysłu na jego wskrzeszenie.


Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow