Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Nie czas umierać - recenzja filmu

Nie czas umierać - recenzja filmu

Opowieść o Jamesie Bondzie zalicza się do jednych z najsłynniejszych nie tylko w historii kina, co całej współczesnej kultury popularnej. W konsekwencji przy okazji premiery najnowszej odsłony zdecydowaliśmy się na przedstawienie pewnego dwugłosu, formułowanego z odmiennych perspektyw, niekoniecznie jednak rozbieżnego.

Okiem Wojmana


Jako fan agenta 007 na każdy kolejny film czekam z niecierpliwością. Premiera „No time to die” była przekładana wielokrotnie z różnych powodów. Dziś po obejrzeniu najnowszej odsłony przygód Bonda, Jamesa Bonda, wiem już, że twórcy chcieli dla mnie dobrze. Znaczy, że lepiej byłoby gdybym tego filmu nie oglądał.

Zastanawiałem się jak rodzaj recenzji napisać. Unikać spoilerów czy wprost przeciwnie? Doszedłem do wniosku, że postaram się bez, choć nie ukrywam, że najnowszym Bondem jestem po prostu rozczarowany. Postanowiłem napisać krótko i zwięźle. Uważam, że zarówno angielski jak i polski tytuł filmu jest błędny. Zamiast „No time to die” powinno być „Time to die”. Odpowiednio dla naszej rodzimej wersji nie powinno być „Nie czas umierać” tylko „Czas umierać”. Gdyby tytuł był prawidłowy, to może miałbym nieco więcej zrozumienia, a tak jest po prostu jedno wielkie rozczarowanie.

Nie czas umierac   recenzja filmu 104720,1


Na początku na katastrofę się nie zanosi. Mamy do czynienia z całkiem przyzwoitym i trochę nietypowym wstępem. W miarę jak akcja się rozkręca jest ciekawie i przez moment można nawet pomyśleć, że mamy do czynienia z dużo lepszym i ciekawszym filmem, przynajmniej w porównaniu do „Spectre”, które było po prostu nudne. Problem z „No time to die” jest zaś taki, że ciekawe momenty poprzeplatane są z zupełnie niepotrzebnymi dłużyznami. Sam film zresztą jest najdłuższy w historii cyklu.

Nim jednak przejdę do narzekań wspomnę o jasnej stronie filmu, czyli dziewczynie Bonda, w którą tym razem wcieliła się Ana de Armas, a która w pewnym momencie po prostu kradnie show. Podobać się też mogą sceny akcji i humor. Jak wiadomo nie ma to jak się napić szklaneczki whisky w trakcie trwania ostrej strzelaniny. Jest to jednak fajne i ogląda się z ciekawością. Tyle tylko, że tutaj przechodzimy już do wad. Wspomnianej dziewczyny 007 jest w trakcie trwania całego filmu zdecydowanie za mało. Zresztą nie tylko jej. To samo tyczy się głównego przeciwnika, którego w sumie podczas całego filmu zobaczymy w sumie przez… nie wiem… 15 czy 20 minut. W „No time to die” powraca też Lea Seydoux i, cóż, wypadła ona dokładnie tak samo jak w „Spectre”, czyli słabo.

Nie czas umierac   recenzja filmu 104720,2


Jeśli chodzi o muzykę, to początkowo bardzo się ucieszyłem, że tym razem miał za ten element odpowiadać Hans Zimmer. Odniosłem jednak wrażenie, że kompozytor nie był chyba poinformowany o tym, że pisze muzykę do filmu o przygodach Bonda, Jamesa Bonda, a nie do „Batman Begins 2”. Momentami muzyka brzmi niemal identycznie jak w pierwszej odsłonie cyklu o Człowieku-Nietoperzu od Nolana.

Finał filmu jest za długi, przekombinowany, zupełnie nieemocjonujący i ogólnie rzecz ujmując słaby. Ciężko mi znaleźć jakiekolwiek pozytywne odczucia. Z każdą kolejną minutą jest coraz gorzej. Znaczy twórcy w zamierzeniu pewnie chcieli, żeby było fajnie i emocjonująco, ale w ogólnym rozrachunku wyszło po prostu żenująco. Dlatego choć miejscami film mi się podobał, w ogólnym rozrachunku jestem rozczarowany. Nie na takiego Bonda, Jamesa Bonda oczekiwałem. Na szczęście to już ostatni film z Danielem Craigiem w tytułowej roli. Szkoda poświęcić czas na ten film.

Nie czas umierać - recenzja filmu

| 1 | 2 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow