Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Nie czas umierać - recenzja filmu
Zdaniem Klemensa

„Nie czas umierać” jest filmem mocno nierealistycznym – nie dość, że Bond ordynarnie ścina zakręty na górskich serpentynach, to siedząca obok* pasażerka instruuje go**, żeby przyspieszył… A tak poważniej, to po seansie nie jestem wstrząśnięty, lecz z pewnością zmieszany.

Jakkolwiek obejrzałem większość filmów z czołowym asem brytyjskiego wywiadu w roli głównej, to w żadnym razie nie określiłbym siebie mianem fana postaci ani serii – doceniam kulturotwórczą rolę cyklu, jak też jej blockbusterowość, nie zaliczam się jednak do bywalców premierowych seansów. Dotychczas konstrukcja całości wspierała mnie w tej postawie, znajomość poprzednich odsłon zwykła bowiem być kompletnie zbędna – jasne, w tle szeregu z nich majaczyła złowroga organizacja kierowana przez zapamiętałego miłośnika jednego futrzaka, owszem, widz zwykł być konfrontowany z niejednym „mrugnięciem oka”, lecz były to detale w żadnym razie nie uniemożliwiające delektowania się dowolnym odcinkiem w równie dowolnej kolejności. Ale nie tym razem, a początkowa konfuzja może być dość męcząca w perspektywie niespełna trzygodzinnego seansu.

Nie czas umierac   recenzja filmu 104720,3


Osobiście zwykłem się zaliczać do zwolenników odświeżonej postaci 007 w kreacji Daniela Craiga, jak też mniej kanonicznego podejścia do szeregu klasycznych klisz, wbrew bodaj większości fanboy’ów bardzo pozytywnie oceniałem „Quantum of Solace” za całkiem realistyczne zidentyfikowanie głównych światowych zagrożeń w agresywnym transgranicznym kapitale. Niestety właśnie bezwzględne prawa marketingu nie pozwoliły na zakończenie serii na „Skyfallu”, lecz wymusiły dalszą produkcję, prowadzącą w istocie do zjadania własnego ogona.

„Nie czas umierać” stanowi w mych oczach karkołomną próbę ożenienia „starego” z „nowym”, czasami o całkiem ciekawych efektach, lecz ostatecznie skutkującą mezaliansem. Niektóre sceny aż się skrzą bardzo subtelnym i inteligentnym humorem o świetnym wyczuciu czasu, czasami widz raczony jest nawet odwołaniami do innych klasyków, jak chociażby „Forrest Gump”, jednakże tylko po to, by stworzyć dysonans z mocno siermiężnymi scenami odwołującymi się do machismo z epoki właściwej dla Iana Fleminga, brawurowo nakręcone ujęcia Bonda w „trybie komandosa” ze znakomitym ukłonem w stronę kanonu następnie giną przytłoczone rozbrajająco nudną i miałką sceną konfrontacji z głównym szwarccharakterem.

Nie czas umierac   recenzja filmu 104721,4


Ten ostatni stanowi zresztą doskonałe podsumowanie całości - Rami Malek może wznosić się i na szczyty gry aktorskiej, a i tak jego postać jest po prostu nudna i daleka od zapadnięcia w pamięć na tle plejady wcześniejszych złoczyńców, ba, sprawia wręcz wrażenie wyjętej z lamusa epoki Seana Connery’ego i Rogera Moore’a. Chyba tylko postacie kobiece są ciekawsze na tle wcześniejszych „bondynek”…

„Nie czas umierać” to przykład filmu tworzonego pod hasłem „więcej, więcej, więcej”, które prostą drogą prowadzi do zwykłego przesytu. Nie sposób nie zauważyć, że za obrazem tym nie stał jeden scenarzysta, lecz cały ich zespół, a przepis „niezła piosenka tytułowa + niepozbawiona rozmachu ścieżka muzyczna + dobra gra aktorska + rzetelne efekty specjalne + … + … +” wcale nie musi skutkować dziełem zapadającym w pamięć na lata. „Casino Royale” było ryzykownym, lecz również wcale udanym wymyśleniem „Bonda” na nowo, ale ta formuła już uległa wyczerpaniu. Konieczność zmiany odtwórcy głównej roli zdaje się najmniejszym z problemów dysponentów marki.

* - To akurat dość realistyczne.
** - To tym bardziej.



Marek „Wojman” Wojakowski
E-mail autora: wojman(at)me.com



Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Wojman & Klemens
<< poprzednia | 1 | 2


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow