Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Hobbit: Niezwykła Podróż - recenzja filmu

Hobbit: Niezwykła Podróż - recenzja filmu

Dzierżyciele majątkowych praw autorskich w zakresie ekranizacji kultowej książki J.R.R. Tolkiena pt. „Hobbit, czyli tam i z powrotem” wystawili cierpliwość miłośników uniwersum Śródziemia, ale też i bardziej letnich kinomanów, z rozrzewnieniem wszakże wspominających przeniesienie „Władcy pierścieni” na wielki ekran, na wielką próbę. Nie było to jednak bynajmniej wynikiem ich niechęci do zebrania niewątpliwie złotych jajek, kura wszakże od początku była pechowa i procesowi deweloperskiemu od początku towarzyszył pech. W końcu jednak – po niespełna dekadzie – stało się!

Książkowy „Hobbit” trylogią nie był lecz „tylko” jednolitą i zwartą opowieścią, jednak oczywiście wytwórnie filmowe na taki układ przystać nie mogły, nie biorąc pod uwagę potencjał powieści, decyzji o stworzeniu kolejnych trzech filmów w świecie Śródziemia nie można uznać za błędną. Jak się jednak zdaje, od początku aż do samego końca wątpliwości budziła kwestia, czy film winien zachować klimat pierwowzoru (czyli jednak pewien infantylizm – Radagast! Przemądrzały Saruman! – biorący pod uwagę dziecięcego adresata), czy też raczej stanowić miał pełnoprawny prequel do cyklu wyreżyserowanego przez Petera Jacksona – przy czym wcale nie jestem przekonany, że odebranie pałeczki Guillermo del Toro i przekazanie jej znanemu Nowozelandczykowi stanowiło opowiedzenie się za drugim wariantem...

HNP1 200201,1


„Niezwykła podróż” nie jestem bowiem aż tak drastyczna jak – przynajmniej w niektórych scenach – trylogia sprzed dziesięciolecia, czego dobrym przykładem może być uczynienie z najbardziej brutalnego kadru – odcięcia przez Gandalfa głowy goblinowi – sceny wręcz komicznej, co potwierdził śmiech zasiadających razem ze mną na sali dzieci cechujących się raczej jednocyfrowymi metrykami. Co więcej, często, aż trochę zbyt często jak na gust dorosłego odbiorcy, z ekranu wylewa się patos, może nieprowadzący do kinomańskiej zgagi, ale lekkiego niesmaku i owszem.

Przedmiotowy film moim zdaniem dobrze ukazuje cechy charakterystyczne stylu Tolkiena, co należy uznać za pochwałę pod adresem scenariusza, ale chyba częściowo może nie „wbrew”, ale „obok” jego autorów. Otóż mnogość kolejnych i kolejnych nazw nazw i terminów o zupełnie nieznanych i obcych źródłosłowach czyni świat bardziej baśniowym a mniej logicznym. Sam zaliczam się do miłośników „Silmarilliona”, ale uczciwie trzeba przyznać, że w świetle niektórych rozwiązań fabularnych szereg wcześniejszych problemów zdaje się absurdalnymi (po co znowu ta cała niebezpieczna wyprawa, skoro od razu trasa mogła zostać pokonana na grzbietach wielkich orłów?).

HNP1 200202,2


Od strony technicznej film jest absolutnie bez zarzutu. Po raz kolejny Peter Jackson nawiązał współpracę z Howardem Shore, niejednokrotnie zresztą dane nam będzie rozpoznać co bardziej charakterystyczne motywy z wcześniejszych filmów. Również i zdjęcia dowodzą kunsztu operatorów i montażystów, zapewne po raz kolejnych walczących o Nagrody Akademii. Odradzam tylko korzystanie z wersji 3D – większość efektów jest niedostrzegalna i właściwie wykonana „na siłę”, film zaś traci na intensywności barw.

„Hobbit: Niezwykła Podróż” nie jest filmem wybitnym, moim zdaniem nie dorównuje on pod kątem dramatyzmu którejkolwiek z części serii sprzed dekady, choć pole do popisu było spore. Autorzy wybrali rozwiązania bezpieczne i dające gwarancje wysokiej frekwencji. Oznacza to jednak zarazem, że jest to pozycja dobra, może nie Dzieło, ale też w żadnym razie i nie „filmiszcze”.


Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow