Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Blade Runner 2049 - recenzja filmu

Blade Runner 2049 - recenzja filmu

Po czym poznać dobry film sci-fi? Niewiele w nim wybuchów i efektów 3D. A właśnie te dwie cechy charakteryzują najnowszego „Łowcę androidów”.

Powszechna współcześnie retrostalgia zaowocowała całym mnóstwem produkcji, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, szargając świętości, wpędzając w rozpacz nawet najtwardszych fanów. Tymczasem „Blade Runner” nie jest filmem jednym z wielu, lecz dziełem stanowiącym pewien symbol epoki, początkowo przez nią wzgardzonym, lecz następnie otoczonym nawet nie swoistym, lecz po prostu kultem. I dla uczciwości poniższego wywodu należy dodać, że takowy status cechuje go również w oczach niżej podpisanego.

Już na wstępie wypada zauważyć, iż twórcy zręcznie uporali się z szeregiem fabularnych pułapek, w które mogli wpaść – ich dzieło można śmiało oglądać bez znajomości poprzedniczki, teoretycznie rzeczony film mógłby być pierwszym z serii. Z drugiej strony jednak wnikliwy obserwator dopatrzy się szeregu nawiązań do pierwowzoru, acz cechuje je daleko posunięta subtelność, nie są one bowiem jaskrawe ani wymuszone, widz nie odnosi wrażenia, że nie dostrzega czegoś wiadomego wszystkim wokół. Ale kto ma widzieć, będzie widział. Bądź słyszał.

Blade Runner 2049   recenzja filmu 192608,1


Chwała Denisowi Villeneuve’owi, że nie forsował tempa akcji, jego wizja pełna jest obrazów mglistych, rozmazanych, wręcz mętnych. Co prawda w ten sposób wykluczy on z uczucia zachwytu miłośników bardziej konwencjonalnych produkcji science-fiction, przytłoczonych długością niektórych scen, pozwalając jednak zachwycić się pozostałym kinem, którego współcześnie – zdawałoby się – w Hollywood się już nie tworzy.

Dobrym przykładem tego podejścia może być obowiązkowa scena łóżkowa… której tak naprawdę nie ma. Miłośnicy współczesnych doznań z pogranicza pornografii poczują się rozczarowani, albowiem u kanadyjskiego reżysera nie jest zbiegiem okoliczności, że erotyka i poetyka mają wspólny rdzeń. Nie biologia, lecz semantyka.

Paradoksalnie jednak i tak (niemal) jedyną łyżką dziegciu w tej potężnej beczce miodu jest zbyt duża dosłowność niektórych scen. Pewnym „elementem założycielskim” kultowości pierwowzoru była pewna metaforyczność, wręcz tajemniczość niektórych scen, z zakończeniem na czele. Tymczasem tej dwuznaczności w „Blade Runnerze 2049” brak, każda zagadka doczeka się swego rozwiązania, choć wnikliwe oko dopatrzy się kilku nie całkiem domkniętych wątków, które mogą stanowić osnowę dla ewentualnej części trzeciej.

Blade Runner 2049   recenzja filmu 192608,2


Przed niemożliwym wyzwaniem stanął z kolei Hans Zimmer (wraz z Benjaminem Wallfischem), jakkolwiek choćby nazwisko Niemca stanowi markę samą w sobie. Vangelis stworzył bowiem idealną ścieżkę muzyczną – takoż i w rzeczonym filmie znajdziemy szereg nawiązań doń. Jego następcy poszli jednak – i słusznie – własną drogą, jakkolwiek nie wszystkie ich wybory przemówiły do mojej estetyki.

„Blade Runner 2049” jest filmem wybornym, wręcz wyśmienitym, aspirującym do miana produkcji roku. Jest on czymś znacznie więcej niż produktem zręcznego rzemieślnika, szanuje uczucia dotychczasowych fanów, lecz i podąża autonomiczną ścieżką. Do perfekcji zabrakło tylko łez w deszczu i pegaza (nie jednorożca) z origami. Nie będzie się on jednak śnił elektrycznym owcom.


Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow